Chemtrails, czyli chemiczne smugi to fakt
Chemitrails, to chemiczne smugi – ślady. Nadal uważane za teorię spiskową – chemiczne smugi, są niczym innym niż zwykłymi smugami kondensacyjnymi powstającymi w naturalny sposób za lecącym samolotem. Wróć! Ale przecież zwykłe smugi kondensacyjne nie pozostają na niebie przez nie wiadomo jaki czas? Zwykła smuga, którą wytwarza samolot podczas lotu, jest kondensacją pary wodnej zawartej w atmosferze. Powstaje przy bardzo niskich temperaturach oraz przy odpowiedniej wilgoci i co najważniejsze znika po niecałych 2 minutach.
To, że stosuje się geoinżynierię związaną z kontrolowaniem pogody i klimatu – to fakt. To, że samoloty rozsiewają związki takie jak aluminium, bar i stront, po to żeby odbijać promienie słoneczne i wysyłać je z powrotem w kosmos – w imię walki z globalnym ociepleniem – to fakt. To, że Robert Fletcher zeznaje przed komisją senacką „Rząd Amerykański stworzył techniki manipulacji pogodą aby nowy porządek świata mógł zacząć się głodem pośród milionów Amerykanów i kontrolą reszty z nich. Posiadamy dowody świadczące o używaniu technik manipulacji pogodą oraz tworzenie smug chemicznych w atmosferze nazywanych w dokumentacjach wojskowych jako „chemtrails” – to też fakt.
Chemiczne smugi, które składają się w większości z bardzo szkodliwego aluminium, rozsiewane są najczęściej nad zamieszkiwanymi terenami. Powodem dla którego się to robi – zdaniem naukowców – jest to, żeby nie doprowadzić do ocieplenia klimatu na ziemi. Niestety w ślad za tym nie idą badania wpływu substancji chemicznych na zdrowie i życie ludzkości – co przyznają sami naukowcy. Zdaniem sceptyków idea ta zupełnie nie dotyczy klimatu, a jest jedynie mizernym usprawiedliwieniem, które w swej prostocie jest na tyle wygodne i wiarygodne dla opinii publicznej, że można się nią posługiwać. Myślę jednak, że nie na długo.
Zanieczyszczenia pochodzące z powietrza mają druzgocący wpływ na naszą planetę. Opryski zanieczyszają gleby, na których zmienia się Ph. Roślinność, w tym uprawy, nie są już tak urodzajne (dlatego korporacje wynajdujące „odporne” modyfikacje, przychodzą z ratunkiem), lasy obumierają – a kiedy dochodzi do pożaru – pokryte aluminium – płoną w zastraszającym tempie. Od tego badziewia giną pszczoły, mikroskopine organizmy, które nie są w stanie wytrzymać kilkudziesięciotysięcznego przekroczenia normy aluminium.
A co z ludźmi? Aluminium ma działanie przede wszystkim rakotwórcze – to by tłumaczyło powszechną zachorowalność ludzi na raka (jak chociażby duże ilości aluminium w guzach piersi). Ostatnio będąc w rodzinnym domu na Wszystkich Świętych dowiedziałem się, ilu ludzi w okolicy choruje na raka. Masakra. Nie jest to na pewno moda na raka – nikomu się tego nie życzy i nikt z nieprzymujszonej woli chce mieć nowotwór. Zdarza się, że nowotwór ma osoba, która zawsze była okazem zdrowia. Często na raka płuc umierają osoby które nigdy nie paliły papierosów – tak umarła chociażby moja ciotka. Tak zwany glin bo to jest techniczna nazwa aluminium, jest też główną przyczyną Alzheimera, ale nie tylko. Nadmiar aluminium w organiźmie wywołuje chorobę Parkinsona, zaburzenia pamięci, równowagi, koncentracji, osłabieniem pracy trzustki, osteoporozy, jak również choroby układu oddechowego jak astma, rozedma płuc, pylica. To dlatego coraz więcej ludzi ma problemy z oddychaniem – podstawową funkcją życiową. A co z naszym nastawieniem do życia? Tutaj też aluminium może być przydatne. Glin ma bowiem bezpośredni wpływ na osłobienie organizmu – jak chociażby anemię.
Związki rozsiewane w atmosferze mają spory udział we wspomnianych chorobach, ale również stają się przyczyną coraz powszechniejszej bezpłodności. Chemia, która bezpośrednio osiada na przyrodę, ale i również na nas (badania włosów wykazują zawartość przekroczenia norm zawartości aluminium), ogłupia nas doszczętnie. Wiele osób twierdzi, że przez „chemiczną zaporę” nie mamy bezpośredniego kontaktu ze słońcem, co wpływa na ograniczony pobór witaminy D przez nasze organizmy. A ta jak wiemy jest do życia niezbędna.
Co ciekawe chemiczne chmury zaczęły pojawiać się w Polsce z chwilą wejścia Polski do NATO (1999r). Istnieje też spora liczba patentów, jak chociażby United States Patent 5003186, które są bezpośrednim dowodem potwierdzającym fakt występowania chemtrails.
Nadal wielu twierdzi, że to jakaś tam dziwna teoria stworzona po to, żeby wzbudzić sensację. Dobra, każdy ma swoje racje. Ja akurat wierzę, że takie coś istnieje .Wierzyłem w to 6 lat temu i swojego zdania nie zmienię. Nikogo nie zmuszam do zmiany poglądów, ale zachęcam do reflekcji. Dla uzupełnienia polecam filmik zamieszczony poniżej.
[youtube id=”jf0khstYDLA”]
Cały blog poświęcony temu tematowi – Chemtrails – Wieluń. Czy mamy jeszcze czym oddychać?