Grecki kryzys to lekcja dla nas wszystkich
Wiele się słyszy ostatnio na temat Grecji i sytuacji panującej w tym pięknym kraju. Prawie wszyscy politycy i eksperci wypowiadają się źle na temat tego co ma miejsce w Grecji. Najbardziej panikującymi są jak widać Ci którzy pożyczyli najwięcej. Mówi się o tym, że konsekwencje tego co się tam dzieje – m.in. wyjścia Grecji ze strefy euro, będą opłakane dla całej UE a nawet gospodarki światowej.
Nie wierzę w te wszystkie brednie i szczerze jestem za Grekami. Oczywiście pieniądze pożyczone powinno się oddać, ale jest kilka czynników, które przemawiają jednak żeby Grecja poszła swoją specyficzną drogą. Przemawia za tym m.in.:
- Wierzyciele pożyczając mieli chyba przeprowadzoną analizę ryzyka?
- Nie mówi się zbyt głośno na temat tego jaką sumę Grecja miałaby oddać UE,
- Grecja nie paliła się do wejścia do strefy euro, presja ze strony „najbardziej teraz cierpiących” była ogromna; za przyzwoleniem władz UE fałszowano wskaźniki ekonomiczne, wszyscy wiedzieli jaka jest realna sytuacja Grecji. Po wejściu Grecji do strefy euro wzrosły przede wszystkim koszty pracy i większość kosztów stałych. Ciekawe jest to że UE specjalnie nie stworzyła procedury wyjścia ze strefy euro. Jakby to była najlepsza opcja na świecie. Przyjdźcie do nas, my Wam damy nowe możliwości (a przy okazji zbierzemy swoją śmietankę).
- Za całą sytuację moim zdaniem odpowiedzialni sa kredytodawcy, bo mimo że wiedzieli o sytuacji w jakiej znajduje się ten kraj – pożyczali. Grecja to nie kraj Europy zachodnio – skandynawskiej. Nie od dzisiaj wiadomo, że jak „za darmo” (oczywiście nic nie ma za darmo) dam się Grekom pieniądze to oni je i tak „zmarnują”. Grecy muszą sami wyjść z kryzysu, muszą wziąść się w garść i żadna UE z europożyczkami nie jest im w stanie pomóc.
Pytanie, gdzie poszły całe te pieniądze na ratowanie gospodarki i finansów Grecji? Haa! Oczywiście że do banków. Tylko 10% została przeznaczona na reformy (czyt. Where did the Greek bailout money go?).
I kto ostatecznie jest wygranym w całym tym przedstawieniu? Jak zwykle banki! I one tym razem dyktują warunki. Dlaczego nie wydadzą ludziom ich własnych pieniędzy? Przecież to jest kradzież w biały dzień. Banki w elektroniczny sposób dokładają sobie zera. Gdyby ludzie, przedsiębiorstwa, nie tylko w Grecji ale i np. w Polsce masowo wypłacili wszystkie pieniądze, okazałoby się, że tych pieniędzy faktycznie w bankach nie ma. Banki mają do tego stopnia tupet, że w tak trudnych warunkach (mimo że nie mają na wypłacenie pieniędzy z kont), są wciąż w stanie zaoferować ludziom kredycik na pocieszenie.
Wspomniani politycy i eksperci wypowiadają się o Grekach, że kierują się cynizmem, nie mają wyobraźni, że są egoistami. Oczywiście najczęściej słyszy się takie słowa z ust najbogatszych, czyli Niemiec. A nie pamiętają one jak w 1953 umożono im dług, który przekraczał 200% PKB, nie pamiętają ogromnych darowizn z USA. A taraz się wymondrzają i chcą spłatę co do centa. Z kolei przemądrzali Amerykanie (biura turystyczne) postanowiły nie płacić Grekom za usługi turystyczne. Bo skoro Grecja jest bankrutem to szkoda płacić, bo pieniądze i tak przepadną. Czy to nie nazywa się czasami legalną kradzieżą?

Recovery Direction – Grecki Kryzys
Jaki los czeka Greków w najbliższym czasie?
Oczywiście prawie wszyscy przewidują upadek sektora bankowego, wzrost bezrobocia, wzrost podatków, bezwłoczna pomoc finansowa nie tylko z Turcji, ale (uwaga) z Rosji (to też niepokoi niektórych mądralińskich). Wygranymi obecnie są Ci co przewidzieli sytuację i zdążyli wypłacić z banków wszystko co mieli.
A może Grecję czeka zupełnie inna przyszłość. Taka, że po ponownym wprowadzeniu drachmy usługi turystyczne stanieją o 60%. I co? No i spadną zyski niewątpliwie, no ale niewyobrażalnie wzrosną obroty. Już teraz Grecja jest na pierwszym miejscu jeżeli chodzi o turystyczny wybór. Wszystkie kraje, które do tej pory konkurowały z Grecją pod względem turystycznym samoczynnie „wykończyły się” same lub niewielkiej pomocy z zewnątrz.
Bardzo kibicuję Grekom w tej batalli. Tu nie chodzi o to, że oni są przeciwko euro. To walka z całym aparatem, system który pod osłoną jedynej, cudownej i niepodważalnej organizacji czyni nas niewolnikami, „biedakami”, ludźmi wykończonymi życiem, pesymistami.
Grecy mają jaja, a my musimy nauczyć się od nich jak umięjętnie się z nimi obnażać. Jeżeli nie wyciągniemy lekcji we właściwym czasie, pozostaną nam tylko zbuki. A wtedy powstanie duże ryzyko, że jak zbuki pękną, to smród może być nie do zniesienia.

Tymczasem na Olimpie – Grecki Kryzys
PS. Jest kryzys to fakt. Po Grecji może przyjść kolej na Hiszpanię, Portugalię, Włochy a nawet i Polskę. Pytanie, komu kryzys sprzyja najbardziej? Największym wygranym są Ci co najwięcej płaczą. Oto bowiem Niemcy i ich banki, jako najmocniejsze, najsilniejsze i najbezpieczniejsze stanowią przystań spokoju dla całego światowego kapitału. I na koniec cytat bardzo ciekawej tezy zaczerniętej z blogu Łódź Odysa:
„Kryzys najlepiej sprzyja dziś Niemcom, które jako najsilniejsza i najbardziej wydajna gospodarka „eurokołchozu” jawi się na tle pozostałych gospodarek, jako tzw, „safe haeven” (bezpieczna przystań) dla każdego kapitału a kryzys jest im niejako „na rękę” bo osłabia przede wszystkim konkurencyjne gospodarki takie jak włoska czy francuska. O realnych zyskach Niemców świadczyc może prosty fakt, który obserwuje się na rynku papierów wartościowych zwanych „niemieckimi bundami”… To państwo zadłuża się za darmo i jeszcze każe sobie dopłacac za to że można miec kawałek niemieckiej gospodarki… Jak już skończy się kryzys (o ile się skończy) to Niemcy będą niekwestionowanym hegemonem w Europie i to o czym marzył Hitler (podbój Europy) zostanie osiągnięte bez jednego wystrzału… „