Jak w kilka sekund usunąłem bezmyślnie całego mojego bloga
Tak to prawda! Dokładnie w ostatni piątek zupełnie przypadkowo usunąłem całą bazę SQL, a co za tym idzie wszystkie posty tego bloga. Kiedy wczoraj w wyśmienitym humorze wracałem do domu, (akurat byłem po wykładzie organizowanym przez Poznańską Kooperatywę na temat homeopatii), nic nie wskazywało na tragedię jaka miała nastąpić. Miałem zamiar dokończyć post dotyczący recenzji książki „Zmysłowe życie roślin„. Poniekąd jest to jedna z niewielu książek popularno naukowych, które potrafiły mnie wzruszyć (inna książka z tej serii, którą na pewno kiedyś zrecenzuję to „O pochodzeniu cnoty”).
Kiedy wszedłem na bloga Mr Guru Limited okazało się, że na stronie nie było nic poza jednym wielkim errorem. To nieprawda – taka była moja pierwsza myśl. Pewnie wpisałem zły adres, co często się zdarza, zwłaszcza kiedy do testowania stron czyszczę wszystkie ciasteczka w przeglądarkach. Postanowiłem skupić się na wpisywanym adresie strony. Przyklepnąłem enterem i zobaczyłem ten sam ekran. Maaaasakra! Uświadomiłem sobie w jednej sekundzie, że cały mój 8-letni dorobek uległ zniszczeniu. Jakież to smutne – nawet nie miałem czasu się z nim pożegnać. Czy wszelkie tragedie życiowe następują w tak natychmiastowy i nieprzewidywalny sposób? Być może wielu z Was pomyśli sobie, że w porównaniu ze śmiercią czy bolesną chorobą to nic wielkiego. Owszem zgadza się, ale poczułem wtedy coś, co mnie nagle przygasiło. Umarła cząstka mojej osoby – niesamowicie przykre uczucie, ale jakże piękne w cały tym swoim patetycznym smutku. Cierpiałem. Nawet nie miałem siły wsłuchać się w Nawiedzone Studio – muzyka niestety nie pomogła. Pożalenie się bliskiej osobie – również. Co robić? Poryczeć się czy co? Oczywiście dodam tylko, że cała ta szopka ma miejsce w okresie Retrogradacji Merkurego. Przypadek powiecie?
O nie, przecież musi istnieć jakiś sposób, jakieś rozwiązanie. Ok, przecież robiłem tygodniowe backupy strony. Wchodzę na konto emailowe. O jest – ostatnie powiadomienie z backupem z 16 Maja. Mój wyraz twarzy powoli zaczyna się zmieniać, do momentu w którym kończę czytać krótki komunikat angielsko – polski: Unfortunately, the backup file was too large to attach to this email. Mozesz pobrać kopię zapasową klikając odnośnik poniżej.
Klikam na link i pojawia się dokładnie taki sam error co na samym początku. Co za idiota ze mnie. Dlaczego nie zapisałem tego na lokalnym dysku. Widzisz teraz masz; wielokrotnie zastanawiałeś się, co by się stało gdyby coś lub ktoś usunął całą zawartość bloga. Jaka byłaby Twoja reakcja? Czy faktycznie te wszystkie programy, pluginy do zapisywania kopii danych są skuteczne? Czy w takim wypadku udałoby Ci się odtworzyć zawartość całej strony? Wykrakałeś sobie! Podświadomie do tego dążyłeś. A że stajesz w obliczu zmasowanych, porannych afirmacji, to z podświadomością nie ma co igrać. Wszystko może się spełnić 🙂
NO o ale w jaki sposób wykasowałem całą bazę? Jak do tego doszło?
W piątek pracowałem nad tym żeby wystartować ze stronką Poznańskiej Kooperatywy Spożywczej. Domena została wykupiona dość dawno temu. Pamiętam, jaki byłem podekscytowany kupując ją tylko za wartość podatku VAT. Moja radość nie trwała zbyt długo, bowiem okazało się, że zamiast domeny: kooperatywaspozywcza.pl kupiłem kooperatywaspożywcza.pl. Widzicie maleńką różnicę? Oczywiście kooperatywaspozywcza.pl była już zajęta, ale nie pytajcie przez kogo (na stronie widnieje tylko error). Jak to możliwe? Dlaczego system umożliwił mi zakup domeny z polskimi znakami. Napisałem do instytucji, która pała się rejestracją domen, a oni ze spokojem odpowiadają, że zakup jak i rejestracja domen ze znakami charakterystycznymi dla danego kraju jest jak najbardziej możliwa. Także domena jest już przypięta do serwera – no i strona kooperatywy działa – Moi Mili Państwo.
http://kooperatywaspożywcza.pl
(07.08.2017: Poznańska Kooperatywa Spożywcza ma teraz nową stronkę: www.poznanskakooperatywa.pl)
Na niektórych wyszukiwarkach – zwłaszcza starszego typu można zauważyć coś takiego: , ale nadal prowadzi ona do tej samej lokacji. Jest to format w jakim domena zapisywana jest do odczytu przez przeglądarki, które nie są w stanie odczytać polskiego „ż” z kropką. WordPress zainstalowany, baza podpięta, konto emailowe (kontakt@kooperatywaspożywcza.pl) i ftp uruchomione. Teraz wspólnie z grupą kooperatywnianych ekspertów będziemy testować system poprzez który w przyszłości będą odbywać się zamówienia, rozliczenia z dostawcami. Dodatkowo dojdzie jeszcze zaawansowany kalendarz, blog i kilka małych niespodzianek, których na chwilę obecną nie będę zdradzać. Mogę wstępnie powiedzieć, że start strony odbędzie się we wrześniu, ale do tego czasu jeszcze wszystko może się wydarzyć. Pozostańcie ze mną.
Pewnie zadajecie sobie pytanie: co ten gościu wygaduje – przecież blog jest cały i zdrowy. Owszem, prawie wszystko udało się uratować i to dzięki fachowej pomocy ekipy z https://byet.host/. Muszę Wam przyznać, że od wczoraj (siedziałem nad tą sprawą do 2 w nocy) aż do późnych godzin popołudniowych dzisiejszego dnia, fachowcy walczyli dzielnie żeby odzyskać dane. Dla wsparcia mojego wsparcia, postanowiłem dodać kilka słów, m. in. że mogę za tą usługę odzyskiwania danych zapłacić (nie wzięli złamanego grosza), albo że jak założę agencję marketingową online będą moim podstawowym hostproviderem. Kiedy okazało się że blog został odzyskany – byłem przeszczęśliwy. Ale ten stan nie trwał zbyt długo. Okazało się, że brakuje jednego posta. I to posta, nad którym siedziałem chyba najdłużej w historii całego mojego blogowego pisania. Mowa to o długo zapowiadanym poście o Poznańskiej Kooperatywie Spożywczej (dzisiaj od Luka Skywalkera otrzymałem wiadomość zawierającą link do postu z errorem i smutną minką). Tak ważny post i niestety odszedł w zapomnienie. Postanowiłem nie dawać za wygraną. Po tych wszystkich bojach z firmą świadczącą usługi hostingowe, otworzyłem kolejnego już ticketa:
Everything looks lovely and works well. However, is it a chance to restored also this post, published on 15th of May 2016 called: Poznańska Koperatywa Spożywcza? 16th of May 2016 was last before last backup.
I appreciate you help.
Dodam tylko, że ostatni backup się nie liczy z uwagi na to, że odbył się już z errorem. A oni odpisali mi w ten sposób:
It would be best to recreate the specific post. Its only one post dear client.
QUE? Co? Jeden post drogi kliencie? Z taką gadką do mnie? O nie – takim mięchem we mnie? Wkurzyłem się! Postanowiłem po tym incydencie faktycznie odtworzyć ten post możliwie najdokładniej jak się da. Jeżeli coś pominę, a Ty jesteś tego świadomy, to koniecznie daj mi znać.
Utraciłem poza tym recenzję fajnego kryminału „Pięć małych świnek”, posty o wizji przyszłości związanej ze sztucznie hodowanym mięsem i o tym jak to za lat kilka prawdziwe warzywa będziemy mogli spotkać w muzeum warzywnym zaś sami spożywać będziemy pigułkę o symbolu przypominającym podzespół z peceta.
Okazało się przed chwilką, że odkryłem coś jeszcze. 2/5 wszystkich zdjęć publikowanych na blogu szlag trafił. Łeeeeeee!!! Uzupełnianie tego wszystkiego zajmie mi pewnie czas do jesieni. To jest właśnie mankament takich ciągnących się w czasie, kilkusetpostowych molochów. Załamka totalna.
No trzeba przestać się mazać i wziąć się do roboty. Jako ekspert w dziedzinie Lessons Learned (pisałem na ten temat magisterkę) nic tak dobrze nie uczy jak popełniane błędy. Ale jest też druga strona medalu. Możemy również uczyć się na sukcesach. To dzięki tym małym kroczkom mogę i jestem w stanie pomóc kooperatywie w wyjściu wszystkim członkom na przeciw. Pomoc w udostępnieniu swego rodzaju technologicznie zaawansowanego centrum życiowego, skupiającego to co najlepsze: świadome myślenie, zdrowie, edukację, kulturę, doborowe towarzystwo, i tak dalej, i tak dalej. Jeżeli chcesz być świadkiem tego całego tworu, to ino wicher zapisuj się na newslettera. Na pewno dostaniesz pierwszego obiecanego już teraz posta o Poznańskiej Kooperatywie Spożywczej – REAKTYWACJA. Do zobaczenia w kooperatywie albo na MrGuruLimited 🙂