Lubimy się pastwić nad biedną Afryką
To wyjątkowy okres aby poruszyć ważny temat. Oczy całego świata zwrócone są na Afrykę w kontekście święta piłki nożnej. Warto na chwilę zapomnieć o tym co mówią nam media na temat Afryki i dostrzec jak jest prawdziwa sytuacja na Czarnym Kontynencie. O co tak naprawdę chodzi? W skrócie powiem tylko tyle: pieniądze, surowce, pieniądze, Aids czyli pieniądze, bieda i pomoc humanitarna czyli pieniądze, miejsce na składowanie śmieci, pieniądze i pieniądze, władza no i wyciskanie z biednych narodów afrykańskich ile wlezie. Każdy przyzwyczaił się do tego wyciskania, a w międzyczasie zamydla się oczy akcją typu „zagrajmy w piłkę”.
Poniżej tekst pochodzący z „Correo del Orinoco” zatytułowany „Free trade distaster” (katastrofa wolnego handlu) autor: Gregory Elich, tłumaczenie: Mr Guru Ltd. Zapraszam!
Bardzo często wmawia się nam, że wolny rynek jest drogą do ekonomicznego bogactwa. To co zubożałe narody muszą zrobić to dokonać prywatyzacji, deregulacji, zmniejszyć wielkość i rolę rządu, dokonać cięć w podatku celnym i otworzyć ekonomię na inwestora zagranicznego. Ta ewangelia głoszona jest przez USA i narody Europy Zachodniej i egzekwowane przez międzynarodowe instytucji finansowe jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Światowy i Światową Organizację Handlu (WTO).
Neoliberalny model ekonomiczny jest z korzyścią dla wszystkich narodów i w każdych warunkach – okolicznościach. Te urzeczywistniane twierdzenia, nigdy nie potwierdzały rozwoju narodów. Dokonywały jednak czegoś odwrotnego. Efekt wolnego handlu związany bezpośrednio z rozwojem rolnym w Afryce stanowi charakterystyczny przykład.
Państwem, które uchwaliło strukturalne programy dostosowawcze będące efektem umów podpisanych z Funduszem Walutowym i Bankiem Światowym jest Ghana. Dotacje do rolnictwa zostały zniesione, zaś państwowa firma nasienna została zamknięta. Państwowy serwis dostarczający traktory oraz operacje przygotowujące obszary pod uprawę zostały wstrzymane. Rządowe programy, aktywnie wspierające rolników zakończyły się. Cła importowe zostały znacznie zmniejszone, zaś w wielu przypadkach wyeliminowane. To doprowadziło do zalania tanimi produktami importowanymi z zagranicy. Drobni krajowi rolnicy zostali zmuszeni do konkurowania z towarami pochodzącymi z importu i subsydiowanymi przez duże zachodnie firmy agro-biznesowe.
W USA, Europie Zachodniej, Japonii producenci chociażby ryżu otrzymują wielkie dotacje w wysokości wielu milionów dolarów. To doprowadza do tego, że cena eksportowa jest znacznie tańsza aniżeli cena wyprodukowania ryżu. Lokalnych rolników z krajów Afryki po prostu nie stać na konkurowanie na równych warunkach bez żadnych dotacji, którym sprzeciwiają się wspomniane wcześniej międzynarodowe instytucje finansowe. Tego rodzaju „wolna konkurencja na rynku” wniosła wiele trudności dla rolników z Ghany. Badania przeprowadzone w 2002 i 2004 wykazały, że 2/3 producentów ryżu w Ghanie przynosi straty. Tak to skomentował jeden z rolników Ghany: „Dlaczego cierpimy? Może międzynarodowi kredytodawcy chcą, abyśmy byli od nich całkowicie uzależnieni”.
Import koncentratów pomidorowych
z USA i Europy Zachodniej, dotowanych w dość dużym stopniu wzrósł w Ghanie więcej aniżeli pięciokrotnie w dekadzie kończącej się w 2002. Spowodowało to dużą liczbę zamknięć krajowych zakładów przetwórstwa pomidorów i firm ich składujących co ostatecznie wpłynęło na pogorszenie się warunków plantatorów pomidorów. Pracownik fabryki konserw stwierdził, że po wybudowaniu fabryki ich życie stało się prostsze. Obecnie fabryka została zamknięta. Problem stanowi znalezienie kupujących. „Sprzedaż naszych pomidorów to gra losowa. Serce się kraje jak się tutaj stoi i patrzy na gnijące owoce”.
Import drobiu
do Ghany wzrósł tak drastycznie, że wielu krajowych gospodarstw dokonuje uboju wielu tysięcy kurcząt tygodniowo ze względu na ich nadmiar na rynku. Wylęgarnie działają w ramach połowy swoich możliwości. W Senegalu na przestrzeni 6 lat (okres ten zakończył się w 2002) wzrost importu drobiu wzrósł ponad 33 razy, co spowodowało że aż 40% gospodarstw musiało zamknąć swoją działalność.
Warunki Światowej Organizacji Handlu wskazują, że Ghana może podnieść swoje stawki celne na drób do 99%. Kiedy kraj ten próbował podnieść swoje taryfy z 20 do 45% , Międzynarodowy Fundusz Walutowy zagroził, że wstrzyma wypłaty kredytów w przyszłości.
W Kamerunie trzykrotny wzrost importu drobiu w ciągu pięciu lat zmniejszył lokalną produkcję i spowodował, że rocznie pracę na roli traciło około 100.000 pracowników. W ciągu 5 lat, tani import wyeliminował 92% gospodarstw drobiowych.
W Mozambiku import oleju roślinnego spowodował pokrycie 81% rynku. To spowodowało zamknięcie większości zakładów produkujących olej. Import koncentratów pomidorowych w Senegalu wzrósł 15 razy, co spowodowało spadek produkcji lokalnej o połowę.
Ekonomiczna transformacja w państwie Wybrzeża Kości Słoniowej doprowadziło do transformacji rolnictwa. Na przełomie obecnego wieku, aż 10 młynów ryżowych wybudowanych przez państwo zostało sprywatyzowanych. Po dwóch latach od momentu prywatyzacji, żaden z nich już nie istniał. Również wyeliminowane zostały dotacje do nawozów, farm produkujących nasiona i wsparcie w cenie dla lokalnie produkowanego ryżu. Na to miejsce zniesiono ograniczenia importowe.
Nie potrzeba nam wolnego handlu
Christian Aid obliczył, że w ciągu ostatnich dwóch dziesięcioleci, Afryka Subsaharyjska straciła $272 mld i czego przyczyną była liberalizacja handlu. Te pieniądze nie wyparowały. Zostały przetransferowane do kieszeni bogatych korporacji mających siedziby w krajach bogatych. To interes dla zachodnich korporacji ażeby przynieść niedostatek dla wielu. To co potrzebujemy to nie wolny, ale sprawiedliwy handel.