Medytacja, czyli bezalkoholowy spirytualizm

Posąg Buddy
Postanowiłem rozpocząć kolejny cykl postów związany z medytacjami. Jak niektórym z Was wiadomo do tej pory prowadzę serię postów na temat zdrowia zatytułowanych Nauka O Zdrowiu. Tym razem przyszła pora na coś duchowego. Już za niedługo rozpocznę również inny cykl poświęcony hatha jodze, a związany głównie z asanami (czyli pozycjami ciała).
Nie jest tajemnicą, że głównym motorem wpływającą na rozwój powyższych zainteresowań jest joga, lecz tematyka postów będzie obejmować również inne zagadnienia-nauki (chociażby huna, zen, vipassana, itp.) Dotyczyć to będzie szczególnie postów o medytacji. No, ale powracając do tematu.
Na początku mogę tylko zdradzić, że rzecz będzie się tyczyć ciała, umysłu i duszy. To trening świadomości, kontrola myślenia, wyobrażenia (afirmacje i wizualizacje), itp.
Po co to nam wszystko?
Medytacja jest nie tylko wyśmienitym sposobem na rozwój osobowości, ale również odpręża ciało i umysł. Jest to forma, za którą nic nie musimy płacić, dzięki której z dnia na dzień stajemy się lepsi, zaczynamy żyć w pokoju z samym sobą, odczuwać na sobie poprawę psychiczną, asertywność, poznawać siebie, własne cele, otoczenie.
Dzięki medytacjom możemy mieć wpływ na wszystko co nas otacza, a w szczególności na samego siebie.
Na początku omówię podstawowe – generalne założenia medytacyjne, aby później skupić się na fazie przygotowania do medytacji i medytacji samej w sobie.
Wybaczcie brak pośpiechu przy publikowaniu postów, ale wszystkie rozpatrzone zagadnienia chciałbym „przetestować” na sobie. Robię to nie tylko po to aby podzielić się wrażeniami, ale przede wszystkim dla samego siebie.