Czym jest szczęście?
Czym jest szczęście? Dlaczego to określenie, ten wyraz, ma taką moc przyciągania? Dlaczego tak namiętnie pragniemy osiągnąć szczęście, co przez to czujemy?
Szczęście jest wpisane w naszą Mapę Myśli, Encyklopedię Zachcianek, Naszych Pragnień i Marzeń. Widzimy siebie jako człowieka, który coś osiągnął: rodzina, dobra materialne, władza i duma. Wyszukujemy i realizujemy: kariera = pieniądze + prestiż + pracoholizm. Wreszcie marzymy: podróż dookoła świata, 6 w totolotka, reżyserowanie filmów pornograficznych.
Te wszystkie wyznaczniki szczęścia, to wszystko co myślimy, że przyniesie nam spokój, możliwość radowania się – zadowolenia, po krótkim czasie zanika. Oooooo! Nie ma! Gdzie jest moje szczęście? Od nowa szukamy, od nowa nasze starania przybierają tytaniczne wyrzeczenia. Skazujemy się na niewolnictwo ekonomiczne. Nasze ciało choruje, bo serce, bo nerki, bo nadwaga, bo to i tamto. Chorują nasze umysły, nasza psychika spogląda szybciutko na zegarek. Stajemy się niespokojni, znerwicowani, robimy podsumowanie dnia i widzimy masę problemów. Żąglujemy nimi i martwimy się, żeby nie spadły od ciężaru, który wciąż do nich dorasta.
I tak wkoło gonimy za tą drobinką, kruszynką szczęścia, jak psy na sukę w porze godów. Jeżeli ktoś wierzy w istoty pozaziemskie i ich doskonały rozum, to musi przyznać że mają Ufoludki niezły ubaw spoglądając na ziemskie Human Being. A co z Bogiem, ten to jest dopiero gracz bezwstydny.
Najgorsze, że my się z tego nie budzimy. Tkwimy w tym naszym stanie od szczęścia do szczęścia. Jesteśmy jak to licho co w kącie tkwi. Przychodzą jednak dni, kiedy coś się jednak zaczyna dziać. Niczym Neo wybieramy odpowiednią pigułkę. Następuje przebudzenie. Jesteśmy jak cebulka pięknego kwiata, który po długiej i srogiej zimie zaczyna kiełkować.
Zaczynamy rosnąć. Łapiemy powietrze, zaczynamy wreszcie oddychać. Słoneczne światło troszeczkę na razi, żeby zaraz po tym wygrzać nas wewnętrznie swoim blaskiem. Wchłaniamy zimną, bogatą (w swoją prostotę budowy) wodę, aby maleńkimi łykami orzeźwić nasze ciało, dodać mu energii i budować. Wiatr kołysze nas do tańca, cisza, hałas, ruchy, istoty żywe wokół nas, mówią nam bez szczypania, że jesteśmy częścią czegoś wielkiego i że nie jest to miejsce stracone.
Miejsce każdego na tej planecie jest tak samo ważne. Nie powinno nas obchodzić, że ktoś może go mieć więcej bo jest np. prezydentem, szefem, teściową, sklepową w mięsnym. Każdy jest atomem, który buduje ten wszechświat poprzez wzajemny szacunek i jeżeli nie przez miłość to przynajmniej odrobinę sympatii, dobre uczynki. No właśnie! – (jakby to podsumował Super Julek) No właśnie! Czyny! Działania!
Hej! – wydamy okrzyk radosny na widok słów, którym kiedyś Grechuta pomógł ozdobić nasz świat: (troszeczkę zmodyfikowany) SZCZĘŚCIE, SZCZĘŚCIE, SZCZĘŚCIE, ACH TO TY!
No właśnie! Każdy ma wbudowane to uczucie w sobie, trzeba je tylko od nowa wykryć i ze zdumieniem radośnie zapytać, jak długo niewidzianego przyjaciela: Ach to TY?
A czy jest dla Ciebie szczęście? – zapytam ciekawsko.