Komu Bije Dzwon – Ernest Hemingway

okładka książki: Komu Bije Dzwon - Ernest Hemingway

Komu Bije Dzwon – Ernest Hemingway

Jedna z najpiękniejszych książek Ernesta Hemingwaya jaką dotąd przeczytałem. „Komu bije dzwon” niewątpliwie zasługuje na miano bestsellera z kilku ważnych powodów. Pierwszy i najważniejszy – wyjątkowo się czyta. Fabuła, dialogi, narracja, wszystko pięknie utrzymane w hemingwayowskim stylu. Niektóre motywy przedstawione w książce wręcz szokują. Jak chociażby opis okrucieństwa jakiego dopuścili się ludzie w jednym z miasteczek, przedstawiany przez jedną z bohaterek. Strona, po stronie okazuje się, że to wielkie liczące ponad 600 stron tomisko (w moim wypadku było to Wydawnictwo Muza), które na początku przeraża, ostatecznie czyta się jednym tchem i nawet po ewidentnym zakończeniu chciałoby się sięgnąć po drugi, trzeci tom.
Nie będę zdradzał fabuły. Opowiem zatem dlaczego mnie ta lektura urzekła.

zdjęcie Hemingwaya kropiącego winiacza z Adamo

E. Hemingway kropiący winiacza z Adamo (dyrektor pogrzebowy) w San Indelfonso. Miejscu, w którym osadzona była akcja powieści. Lipiec 1953 r.

Główna narracja prowadzona jest w osobie trzeciej przez jednego z bohaterów książki, niejakiego Roberta Jordana. Nie trudno się domyśleć, że postać bohatera jest odzwierciedleniem samego pisarza. Mamy tutaj do czynienia ze znajomością tematyki militarnej, która wcale nie była Hemingwayowi obca; znajomość tematu hiszpańskiej wojny domowej, którą pisarz obserwował bezpośrednio jako korespondent; znajomość generała Karola Świerczewskiego (nareszcie jakiś polski akcent), którego przedstawił tutaj jako generała Goltza, czyniąc go najbardziej decyzyjną postacią w książce. Oczywiście nie trudno tutaj odgadnąć po której stronie stoi bohater, czyli po której stronie stoi sam noblista. No i mamy tutaj nawiązanie do kwestii samobójstwa, które nie było Hemingwayowi obce, a to za sprawą dziadka. Czyżby „Komu bije dzwon” był również oficjalną zapowiedzią własnego końca?!

To na co zwróciłem szczególną uwagę to bogaty opis kulturowy, opis regionów Hiszpanii, opis pełen hiszpańskich zwrotów tłumaczonych w przypisach. Tekst sprawia wrażenie pisanego przez rodowitego Hiszpana.
Poza tym zniewoliło mnie miejsce, w którym dzieje się cała fabuła książki. Hemingway w tak realistyczny sposób (jak rzadko który pisarz), urealnił przyrodę, wydarzenia, miejsca, że czasami czułem jakbym był jednym z bohaterów powieści. W końcu to moje ręce przewracały strony, oczy czytały, mózg wyobrażał i zapamiętywał, a dusza kontemplowała. Warto obejrzeć film zatytułowany Hemingway & Gellhorn, który jest dramatem biograficznym opowiadającym o życiu Hemingwaya właśnie w czasach wojny domowej w Hiszpanii. W postać Hemingwaya wcielił się tam Clive Owen zaś jego kochanki (dla której pisarz ostatecznie rozwiódł się z żoną) Nicole Kidman. Film trochę przynudnawy chyba przez swoją dwuipółgodzinną długość, ale dla fanów Hemingwaya to naprawdę super rarytas.

Właśnie jestem po kolejnych lekturach Hemingwaya (w kolejce do recenzji czekają dwie następne 🙂 i zastanowiły mnie relacje damsko-męskie, o których pisze Hemingway. Mimo, że w książce przejawia się wątek miłosny przepełniony słodką czułością (często nawet mdlącą od tej słodkości), to jednak kiedy dochodzi do zbliżenia, następuje pauza. Ot taki niedosyt dla czytelnika.

Nie jestem jedynym, któremu spodobała się ta książka. Dzieło zostało zekranizowane w 1943r. a główną rolę zagrał bodajże Garry Cooper. Poza tym nasz rodzinny Kult nagrał utwór o tym samym tytule, no i wcześniej Metallica, wspólnie z Cliffem (ten to wymiatał) stworzyło dzieło godne harcerzy: For Whom The Bell Tolls. 

„Komu bije dzwon” – jest jak dla mnie swego rodzaju hołdem śmierci. Sam zwrot został zaczerpnięty z XVII wiecznego tekstu „Medytacja XVII” Johna Donna.

„(…) Dlatego nigdy nie pytaj, komu bije dzwon; bije on tobie”