Thud! – Terry Pratchett
Jest to od dawien dawna, pierwsza pozycja fantazy jaką udało mi się przeczytać (twórczości Pilipiuka w to nie wliczam) od czasów szkoły średniej, gdzie z wyraźnego polecenia Brata Księgarza sięgnąłem po Hobbita. Również i tym razem Brat Księgarz zrobił swoje. Tym razem trafiła mi się wersja angielska. Przebrnąć było trudno na początku z uwagi na dialogi jakie prowadzili między sobą krasnoludy czy trolle. Poza nimi, bohaterami powieści są ludzie, wampirzyca, wilkołaczyca (chyba tak to można nazwać). Po kilkudziesięciu stronach wszystko zaczyna jednak pasować i po książkę sięgam nie tylko na tronie (to takie moje specjalne miejsce, gdzie w ciszy i spokoju podczas wykonywania czynności fizjologicznych* oddaję się uciesze przeczytanych stronic).