Postales de Leningrado – Mariana Rondón

plakat filmu

Postales de Lenigrado

Widziałem w swoim życiu dość sporo filmów dotyczących wojen, ale ten jest wyjątkowy. Właściwie wojna – albo raczej walka partyzancka jest tutaj tłem, który przewija się od początku do końca filmu. Mamy tutaj historię opowiedzianą słowami dziecka. No właśnie, z jednej strony narracja i sposób w jaki jest ona przedstawiona jest bardzo oryginalny (chyba nie spotkałem się z takim jak do tej pory). Mamy tutaj do czynienia z odmiennym spojrzeniem na „sprawę”. Jednakże to, co stanowi o wyjątkowości tego projektu jest moim zdaniem, jego głównym minusem. Czasami historia jest tak zagmatwana, narracja tak nieczytelna, że obejrzenie filmu po raz drugi, jedynie trochę pozwoliło mi wyklarować sytuację.

(więcej…)

MUSE w Krakowie

muse-cracow

Muse w Krakowie

Muse to najlepszy koncertowy zespół świata. Takie opinie od dawna zbiera kapela z UK. Jeżeli chodzi o mnie to w pełni się z taką opinią zgadzam. Jak dla mnie sobotni występ MUSE na Coke Festival to jak na razie koncert życia.
Sam Coke Festival to z kolei najgorsza impreza w jakiej uczestniczyłem. Co mi się nie podobało to dojazd i błędne informacje jakie otrzymaliśmy na dworcu kolejowym, zaplecze gdzie można było coś zjeść i się napić (z dala od sceny głównej i narażenie na bardzo niesympatyczne basy ze sceny Coke), no i na koniec nagłośnienie, które nie należało do jakościowo najlepszych (jak to nazwał Jarek Gibadło z portalu student.pl; „Nagłośnieniowcy niestety spieprzyli sprawę (co było słychać już od początku występów na Main Stage) na siłę uwypuklając niskie tony, zapominając, że najważniejsze są środkowe pasma, w których przeca mieści się melodia każdego kawałka…”).
A tak poza tym zespół grający przed Muse był najgorszym supportem jaki kiedykolwiek słyszałem. PANIC! AT THE DISCO – Amerykanie którzy uwielbiani przez tłum ryczących czternastek grał wszystko na jedno kopyto.

(więcej…)

Głupota przepisów prawnych na przykładzie chleba

chleb z makiem

Chlep Polski z Makiem – Mniam!

Ostatnia powódź jaka miała miejsce m.in. w Bogatyni pokazała dobitnie zarazę jaka może opanować kapitalizm. Najtańszy bochenek chleba można było (przy bardzo wielkim szczęściu) nabyć za minimum 12 zł. (niedługo w całej Polsce i tak kosztować będzie ze 3 zyla)
Z uwagi na to, że tego chleba naprawdę brakowało jedna ze znanych organizacji charytatywnych zorganizowała mąkę i wspólnie z kilkoma piekarniami wypiekło dość sporą liczbę bochenków chleba. Dokładnie nie pamiętam, ale było ich tysiące. No i rozpoczęto rozdawanie tego chleba za darmo.
Jak się okazało organizacja popełniła przestępstwo, no bo w myśl przepisów unijnych wypiekano chleb z takiej a nie innej mąki. Nie potrafię tutaj przytoczyć dokładnie tego zapisu, ale bodajże chodziło o to, że mąka nie pochodzi z UE. To spowodowało, że organizacja musi teraz zapłacić karę odpowiadającą równowartości mąki, która przeznaczona była na wypiek chleba. (zasłyszane z radio)
Jak widać nawet w sytuacji kryzysowej przepisy przestrzegać trzeba. Przecież ludzie nie muszą jeść chleba – wystarczy podejść do najbliżej rosnącego drzewa i zerwać sobie schabowego.

Autopsja – Robert McLiam Wilson

okładka książki: Autopsja - Robert McLiam Wilson

Autopsja – Robert McLiam Wilson

Robert McLiam Wilson zabiera nas w świat widziany oczyma starszego pana. Początkowe wyrzuty sumienia jakimi obdarzam bohatera, w miarę przeczytanych stronic przeinaczają się w odrazę i można rzec wstręt. Bodajże do połowy przeczytanej książki trudno sobie takie negatywne odczucia wyobrazić, zwłaszcza w stosunku do postaci pana Manfreda – głównej postaci. Poznając bowiem jego samotną, schorowaną egzystencję poprzedzoną historią życia (poczynając od dzieciństwa), jestem skłonny obdarować go współczuciem.
Autor książki w sposób całkiem zrozumiały przedstawił nam dwa obrazy tej samej osoby.

Pierwszy z nich

to świat dorosłego, starszego pana, który niemalże zachwycony jest upadkiem własnego ciała, upadkiem samego siebie – swojego psychicznego załamania. Drugi z kolei to świat bohatera dorastającego w niecodziennych, trudnych warunkach żydowskiej rodziny. Obydwie historie zazębiają się i wraz z przerzuconymi stronicami, zaczynamy bardziej rozumieć nie tylko sytuację bohatera, ale jego postrzeganie świata. Ostatecznie obydwie historie łączą się w jedną i następuje koniec. Początkowe zniechęcenie do książki ustępowało zrozumieniu i zachwytowi nad sposobem przekazu, w jakim udało się Robertowi Wilsonowi zobrazować wewnętrzną walkę człowieka z samym sobą.
Książka należy do tych, które poruszają ciemne strony naszego życia, czyli ból, wstyd, życiowa niemoc, a także i miłość (o innych nie będę wspominał, żeby nie zdradzać zbyt wiele).
Wilson ozdobił swoje dzieło wieloma bardzo trafnymi opisami – spostrzeżeniami dotyczącymi naszego życia, zdarzeń. Jest tam wiele prawdziwych stwierdzeń dotyczących chociażby urody kobiecej, rasizmu, rozrachunku z przeszłością, ludzkich słabości.
Ale czyż nie powiedziałem zbyt wiele? Jeżeli chcemy dowiedzieć się czegoś więcej na temat chociażby ludzkich ułomności, człowieka jako jednostki funkcjonującej w społeczeństwie, to musimy dokonać tej 200-stu stronicowej autopsji.

Jeden z anonimowych czytelników starszej wersji tego bloga napisał: Książka z takich, których się łatwo nie zapomina.
PS. Żyjemy w takim świecie, że nigdy do końca nie będziemy w stanie odgadnąć kim jest i/lub był nasz sąsiad.

Ernest Hemingway. Historia życia – Carlos Baker

The Atlantic

Styczniowe wydanie magazynu „The Atlantic” z pierwszą częścią biografii Bakera o Hemingwayu (1969)

To najwspanialsza biografia jaką do tej pory przeczytałem. Siedem lat pracy Carlosa Bakera pozwoliło mu stworzyć niezwykle bogate dzieło opisujące w bardzo szczegółowy sposób życie Ernesta Hemingwaya, jego przygody, rozmowy z ludźmi (również Polakami opisanymi jako interesujący ludzie), nowe miejsca odwiedzane i zamieszkiwane, itp.
Mimo tego, że tak naprawdę bardzo trudno uchwycić postać Hemingwaya – całkowite odzwierciedlenie jego charakteru, życia jest prawie niemożliwe, to jednak autorowi biografii to zadanie się udało.
Widzimy tutaj Hemingwaya jako człowieka przygody, niezwykle aktywnego do końca swojego życia. Mamy przed sobą postać „złożoną” z przeciwności jak chociażby łagodność i gniew, skromność i skłonność do przechwałek, itd. Czytamy tutaj o człowieku, który „był dumny ze swojej męskości, ze swych uzdolnień literackich i sportowych, ze swojej siły przetrwania i odnowy, ze swojej reputacji, zarobków, ufności w siebie, dowcipu, ze swojej poezji, wiedzy medycznej i wojskowej, umiejętności odczytywania mapy, nawigacji i oceniania terenu”*.

(więcej…)

Hipokryzja to nasza cecha narodowa

krzyż i pałac prezydencki

krzyż z pałacem prezydenckim w tle

Pokazują to ostatnia wydarzenia z krzyżem w tle. Oczywiście symbole trzeba szanować, ale widzę tutaj raczej polityczną rozgrywkę aniżeli żałobę, cześć czy cokolwiek co można byłoby sobie tutaj dopisać.
Dlaczego ci co tak zaciekle protestują tam przed budynkiem prezydenckim, nie protestują przeciwko decyzji podniesienia podatku VAT na przykład? Zdrożeje większość towarów i usług, ale nikogo to nie obchodzi, bo ważniejszy jest symbol tragedii narodowej.
Jak zwykle zamiast do przodu robimy krok do tyłu. Widzę, że blisko nam do przepaści. Na szczęście wiem, gdzie wynająć spadochrony.

WP Radio
WP Radio
OFFLINE LIVE