Jak w kilka sekund usunąłem bezmyślnie całego mojego bloga
Tak to prawda! Dokładnie w ostatni piątek zupełnie przypadkowo usunąłem całą bazę SQL, a co za tym idzie wszystkie posty tego bloga. Kiedy wczoraj w wyśmienitym humorze wracałem do domu, (akurat byłem po wykładzie organizowanym przez Poznańską Kooperatywę na temat homeopatii), nic nie wskazywało na tragedię jaka miała nastąpić. Miałem zamiar dokończyć post dotyczący recenzji książki „Zmysłowe życie roślin„. Poniekąd jest to jedna z niewielu książek popularno naukowych, które potrafiły mnie wzruszyć (inna książka z tej serii, którą na pewno kiedyś zrecenzuję to „O pochodzeniu cnoty”).
Kiedy wszedłem na bloga Mr Guru Limited okazało się, że na stronie nie było nic poza jednym wielkim errorem. To nieprawda – taka była moja pierwsza myśl. Pewnie wpisałem zły adres, co często się zdarza, zwłaszcza kiedy do testowania stron czyszczę wszystkie ciasteczka w przeglądarkach. Postanowiłem skupić się na wpisywanym adresie strony. Przyklepnąłem enterem i zobaczyłem ten sam ekran. Maaaasakra! Uświadomiłem sobie w jednej sekundzie, że cały mój 8-letni dorobek uległ zniszczeniu. Jakież to smutne – nawet nie miałem czasu się z nim pożegnać. Czy wszelkie tragedie życiowe następują w tak natychmiastowy i nieprzewidywalny sposób? Być może wielu z Was pomyśli sobie, że w porównaniu ze śmiercią czy bolesną chorobą to nic wielkiego. Owszem zgadza się, ale poczułem wtedy coś, co mnie nagle przygasiło. Umarła cząstka mojej osoby – niesamowicie przykre uczucie, ale jakże piękne w cały tym swoim patetycznym smutku. Cierpiałem. Nawet nie miałem siły wsłuchać się w Nawiedzone Studio – muzyka niestety nie pomogła. Pożalenie się bliskiej osobie – również. Co robić? Poryczeć się czy co? Oczywiście dodam tylko, że cała ta szopka ma miejsce w okresie Retrogradacji Merkurego. Przypadek powiecie?