Czyżby Polska stawała się krajem ZAKAZÓW?

zakaz

Dzisiaj wyszliśmy do parku pograć w piłkę. Kiedy wychodziliśmy z budynku, kopnąłem piłkę na trawę, żeby pokopać trochę zanim wyruszymy w dalszą drogę. Wcześniej już tutaj graliśmy i przy obecności wielu ludzi z osiedla nikt nam nic nie mówił. Zresztą nie robimy tego codziennie i nie używamy trampkokorków.
Właściwie po jednym kopnięciu piłki, na balkon wyskoczyła znudzona dniem staruszka. Babcina wykrzyczała coś w stylu.
– Ładny pan przykład dziecku daje. Nie wolno kopać piłki na trawie.
– A gdzie można jak nie na trawie? – odpowiedziałem.
– Na trawie ale w parku.
– Do tej pory nikt nam uwagi nie zwracał. – dodałem.
– Grać w piłkę nie można i chodzić też nie można. – kontynuowała staruszka.
– Acha, chodzić też nie można. A czemu nie można?
– Bo jest zakaz.

– Ja tutaj nie widzę żadnych zakazów.
– Były tylko dzieciaki pourywały tabliczki. Jak pan nie przestanie grać to dostanie pan mandat. Już tu kilku dostało mandaty za to.
– A to będzie pani dzwonić?
Po tym pani weszła do domu wykrzykując coś do kogoś bliskiego.

Pewnie po tym usiądzie przed telewizorem skarżąc się na współczesne pokolenie, że tylko komputery i TV im w głowie. Co za hipokryzja.

Na podwórku obowiązują następujące zakazy: zakaz gry w piłkę, zakaz jazdy na rolkach, deskorolce, zakaz chodzenia po trawniku (a czy czołgać się można?) zakaz na zakazie. Ale jak psy na trawę srają i samochody na trawie parkują to jest wszystko cacy.

Kilka miesięcy temu, jak wprowadziliśmy się do mieszkania, już po kilku dniach odwiedziła nas starsza pani mieszkająca piętro niżej. Pojawiła się kilka razy, zawsze późnym popołudniem, że niby dzieci tupią i ona nie może książki czytać. Nasze przeboje z tą francą opisałem w poście Upierdliwa sąsiadka.
Z szyderczym uśmiechem skarżyła mi się, że w jej mieszkaniu jest głośno i że dzieci mogłyby tak nie biegać. Ja na to że nie przykuję do kaloryfera. Ona na to, że może paputki założyć bo na boso robią większy hałas. Później otrzymaliśmy jeszcze liścik z podkładkami pod krzesła z informacją, że jak się nie uspokoi to ona wezwie odpowiednie służby – o 4 po południu.
Czy starsi ludzie poza łażeniem do kościoła i narzekaniem nie mają nic innego do roboty?