Dziecięca ciekawość i naturalna szczerość

Lubczyk - rys. „LUBCZYK NA PODDASZU”

Lubczyk – źródło: „LUBCZYK NA PODDASZU”

W dobie obecnych wydarzeń, każdy interpretuje sytuację geopolityczną (i nie tylko) na różny sposób. Oczywiście z reguły idziemy z ogólnym trendem, ale nasza prawda o tym co dzieje się wokoło jest na tyle wyjątkowa, że można byłoby powiedzieć jedyna. Nie ma dwóch osób o tym samym światopoglądzie, wierze i stosunku do wszystkiego. Każdy jest  oryginalny na swój sposób. Dlatego w każdej z dyskusji powinniśmy uszanować zdanie innych – nawet jeżeli jesteśmy na 200% przekonani, że to my mamy rację, że to my znamy prawdę. I jak można być tak ciemnym, żeby myśleć inaczej? – często sami sobie powtarzamy.

W  całym tym amoku „rzeczywistości”, którą cudownie wspierają media, tylko dzieci potrafią być nadal naturalne i spontaniczne. Robią to co każdy z nas robić powinien: żyją beztroską, czystą świadomością. Interesuje je przede wszystkim dobra zabawa i ciekawość świata. Ostatnimi czasy Julek miał kilka ciekawych wstawek. Pewnego dnia przyszedł do mnie lekko przeziębiony i zapytał: – „Tata, a czy kiedy kaszlę na komputer to mogę zarazić go wirusami?”

Kiedy na dzień chłopaka dostał w klasie mały globus, skomentował to w sposób następujący: – „Niezły ten gość co wymyślił to państwo Czad. Ale Czad!”

Pewnej niedzieli, wstaję i przeglądam się w lustrze. Patrzę, a w jednym oku pękła mi żyłka. Oczywiście Julek mi nie odpuścił i skomentował ten fakt nastepująco: – „Gabriela uciekajmy, tata zamienia się w wampira”.

Ostatnimi czasy bardzo interesuje się robotami. Kiedyś zapytał mnie czy roboty mogą myśleć? Chociaż od razu odpowiedziałem, że na szczęście jest to niemożliwe, pytanie to nie dawało mi spokoju przez dłuższy czas. Przypadkowo trafiłem na ten filmik, który rozwiał moje wątpliwości.

[youtube id=”UIWWLg4wLEY”]

Z kolei Gabę nie interesuje tak świat zewnętrzny jak Julka. Zadziwia mnie ostatnio jej szczere podejście do wszystkiego. Często padam przez to ofiarą ojcowskiego zawstydzenia, ale dzieje  się to na moje własne życzenie. Wyobraźmy sobie sytuację, w której Gaba wspólnie z mamą znajdują się w łazience. Mane otwiera swoją szafkę, w której trzyma kosmetyki. Na to odzywa się Gaba: – „Tata dijo que tienes burdel alli!” (tłum. tata mówi, że masz tam burdel).

Innym razem jesteśmy w Tesco. Tłumaczę dzieciakom, żeby wśród kilku regałów znalazły mi przyprawę. Dokładnie rozchodziło się o lubczyk. Dodaję, że ten kto znajdzie pierwszy dostanie nagrodę. Nagle odzywa się młoda pani – taka niczego sobie – i zwraca się do mnie. – „Tutaj ma pan lubczyk!” A na to wszystko Gaba na głos: – „Widzisz tata, ta pani znalazła pierwsza. Daj jej nagrodę!” Prawdę powiedziawszy zatkało mnie. Już chciałem jej dać buziaka, ale stwierdziłem że nie będe obcych kobiet całował w markecie, a na dodatek w obecności moich dzieci. Kiedy szliśmy do kasy spotkaliśmy panią, która pomogła znaleźć nam lubczyk. No i co na głos wykrzykuje moja córka? – „Tata, no daj jej nagrodę – przecież wygrała”.

Kiedy pewnego dnia odbierałem Gabę z przedszkola, a ta na głos wali, że jej koleżanka i jej mama jest jakaś taka inna i że ma oczy o tak. I rozciąga na skroniach swoje oczy w poprzek tak, że stają się rozciągnięte na chiński wzór. Co za wstyd – myślę sobie, bo całe zdarzenie obserwowała zarówno jej koleżanka jak i jej mama. No to mówię do Gaby: – „Tak jak Ty masz mamę z Wenezueli, tak Twoja koleżanka ma mamę z innego kraju. Wydaje mi się że z Tajlandii”. A na to patrzy na mnie mama koleżanki i na poważnie odpowiada: – „Nie, nie z Tajlandii a z Wietnamu!”. Uppss! – to był prawdziwy nietakt.

Innym razem kiedy znowu odbieram Gabę z przedszkola: Obok nas jakaś dziewczynka rzuca się ojcu na szyję. Gaba widząc to zwraca się do dziecka po imieniu i dodaje: – „Musisz oddać branzoletkę bo nie jest twoja. Zabrałaś ją lalce z przedszkola. Idź ją zanieść z powrotem!” Ojciec dziewczynki patrzy zszokowany najpierw na Gabę a później na swoją córkę, która zaczyna płakać. Ja patrzę na Gabrięlę i chcę powiedzieć coś w stylu – widzisz co zrobiłaś? No ale córka mnie ubiega i mówi: – „No co, ukradła to musi oddać”.

Dawno pogodziłem się z tym, że muszę uważać co mówię. Właściwie to żeby żyło nam się lepiej, powinniśmy być względem siebie szczerzy tak jak nasze dzieci. No ale zbyt szczerym też być niedobrze, bo wtedy dojdzie do takich absurdów jak w filmie: Było sobie kłamstwo.