Only by the night – Kings of Leon

Kings of Leon - Only by the night

Kings of Leon – Only by the night

Jest to recenzja – opowieść o chłopakach, którzy w swoich cudownych kowbojkach muzę dobrą dla ucha tworzą. Kings of Leon „Królowie Leon” – to rodzinny interes (3 braci i kuzyn), który swoją nazwę zawdzięcza ojcu i dziadkowi o imieniu Leon. Do tej pory Leonsi byli dla mnie tacy sobie. Obiło mi się kilka nagrań z wcześniejszych albumów. Nigdy nie zapałałem jednak miłością dla Amerykanów z Tenneesssseeeeessee (uff co za nazwa). Gdyby nie utwór wprowadzający „Closer” pewnie i tym razem przeszliby koło mnie bokiem. Eksperymentatorskie dźwięki w części przypominające mi REM z utworem Leave, czy nawet chłopaków z Interpola. Umm, może się mylę, ale takie mam właśnie odczucie. W pierwszym utworze dużo efektów syntezatorowych i elektronicznych i ten dźwięk gitarowego „gazowania”. Specjaliści uszeregowali utwór jako wczesny rock progresywny i rock neo-psychodeliczny. Niewątpliwie utwór 5-cio gwiazdkowy.

[youtube id=”wKe8HTPTlFQ”]

Kolejny utwór to pierwszy polityczny wydźwięk grupy. Chłopaki, którzy raczej dorastali w UK przyglądali się temu co inne kapele pisały o Stanach. Chodzi raczej o negatywny wydźwięk na świat: wojny, zanieczyszczenia środowiska:

„You better learn to crawl” – lepiej naucz się raczkować (…) zanim zaczniesz chodzić jak człowiek

To ostatnie stwierdzenie jest domówieniem grupy. Mowa tutaj oczywiście o USA i podejściu państwa do wielu spraw. No cóż chłopaki zawsze chcieliby być jak Rage Against – co prawda nie krzyczą, ale otworzyli usta i to się liczy. Osobiście podoba mi się tutaj basik, ale trudno nie usłyszeć tutaj gitarowych rifów inspirowanych z Led Zeppelinów.

No i przyszła pora na pierwszy singiel z płyty „Sex on Fire„. Tak naprawdę do końca nie wiadomo było czy to właśnie tak będzie brzmiał tytuł pieśni.
W grę wchodziły jeszcze takie opcje jak „Set us on fire„, „Socks on Fire„, „Snatch on Fire” and „Cocks on Fire” (brzydale). No cóż utworu, który zdobył pozycje pierwszego singla na liście australijskiej, finlandzkiej, irlandzkiej, brytyjskiej, wiele nominacji i nagród (również numer 1 na liście US Hot Modern Rock Tracks, nie trzeba komentować tylko w spokoju wysłuchać. Oto on:
„My tea on the fire” (brytyjczycy określenia „tea” uźywają również do nazywania głównego posiłku): „Sex on fire

No i ostatni godny komentarza song z płyty – czwarty z kolejności, drugi singiel „Only by the night” Utrzymany w konwencji ballady, gdzie na uznanie zasługuje szczególnie wokalny aspekt wykonania. Caleb (co za imię) pięknie wyśpiewuje „You know that I could use somebody” (zresztą za każdym razem jak wyśpiewuje somebody robi to w iście profesjonalnym stylu), no i chórki, które od początku czarują nas łagodnym blaskiem by po sekwencji naczelnego gada śpiewającego zakończyć chórzenie. Posłuchajmy razem: Kings of Leon – Use SomebodyCała reszta albumu to takie sobie granie. O albumie stanowią dla mnie te właśnie cztery pozycje.
Zobaczymy czy kiedyś powstanie coś takiego jak Kings of Guru.