Świat ludzi dobrych – przyszłość ludzkości czy jej klęska

utopia

Jestem na topie badania ego i jego wpływu na ludzi, ich psychikę, postępowanie, a nawet życie. Wnioski jakie z tego wyciągam są co prawda niepokojące dla ludzkości, ale w dłuższej perspektywie to chyba dobrze, że jest z nami aż tak źle. No bo jak osiągniemy dno, to będziemy mogli mocniej się od niego odbić i tym samym szybciej znajdziemy się na powierzchni.
Dziwne to zwyczaje panują na moim dużym podwórku. Ci bez pracy, pieniędzy, perspektyw życiowych, braku miłości – nie protestują. A ci co mają co do gara włożyć, mają jakieś tam wsparcie rodziny czy znajomych, organizacji – protestują. Ci drudzy nie protestują jednak dla tych pierwszych. O nie! Oni protestują tylko dla siebie.
Co ma ich martwić jakiś tam ludzki los? Niech każdy martwi się o siebie.
Ostatecznie to pewnie i główny beneficjent tych drugich, doprowadził do upadku tych pierwszych poprzez zwiększanie bezpieczeństwa kosztem ograniczania wolności, prania mózgu w szkołach, kościołach, pracy, urzędach, itp., zwiększania podatków i innych danim. To wszystko jest ściśle ze sobą powiązane. I być może znowu owy beneficjent będzie ciemiężył społeczeństwo, żeby zapłaciło większego „przysłowiowego zusa”, żeby tym „tanim” gestem wyciszyć największych krzykaczy.
Fajnie byłoby żyć w świecie ludzi dobrych, bez ego. Pewnie egzystencja byłaby wtedy bardziej kolorowa. Wprowadzić taki plan w życie – każdy w swoim małym skupisku rodzinnym i rozprzestrzenić po świecie. Wizja utopijna co? Coś mi podpowiada, że podobny świat może mieć miejsce. Być może już taki istnieje (w alterantywnym wymiarze).