Drzewo rodzinne – ważne odkrycie!

Zdjęcie Mateo Guerra Marcano

od lewej: Mateo Guerra Marcano (1824-1900), ojciec Alberto Guerra Gomez Mateo Guerra Oliver, ojciec Mateo Guerra Marcano Alberto Guerra Gomez, syn Mateo Guerra Marcano, dziadek Carmen Alcala Guerra

Na temat drzewa genekologicznego rodziny pisał na łamach Super Julka sam Super Julek. Tych, którzy nie mieli okazji przeczytać tego artykułu odsyłam do noty z 27 marca 2007 (patrz artykuł poniżej).

Grupa rodzinnych zawodowców w postaci Ciotki Miny i Juana postanowiła na własną rękę zbadać pewną historyczną postać a mianowicie Mateo Guerra Marcano (1824-1900), który był ojcem Alberto Guerra Gomeza, który z kolei był dziadkiem Carmen Alcala Guerra. Carmen jest żyjącą prababką Super Julka. Uff!

Otóż Mateo Guerra Marcano był swego czasu deputowanym Narodowego Kongresu (1865 – 1868) reprezentującym Stan Nueva Andalucia (Nowa Andaluzia), w której skład wchodziły stany Sucre i Monagas. Na przełomie lat 1868 i 1870 sprawował funkcję Ministro del Interior y Justicia  (Minister Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości), a po śmierci prezydenta Jose Tadeo Monagasa wraz z kilkoma innymi deputowanymi sprawował publiczną zbiorową prezydenturę w Wenezuelii (od listopada 1868 do lutego 1869r).

Z tego wynika, że mieliśmy w rodzinie prezydenta, a był nim  pra-pra-pra-pradziadek Super Julka.

drzewo rodzinne Super Julka

Drzewo Rodzinne Super Julka

„Jestem Julek! To moje drzewo. Po lewej Mama, a po prawej Tata. Moja mama to Mane i jest Wenezuelką. Mój Tata to Andrzej i jest Polakiem. Nie wiem jak się poznali, bo jeszcze mi nie powiedzieli.

Tata mówi, że mam w sobie dość ciekawe geny. Co to są te geny? Czy to jakieś robaki? Jak każde normalne niemowlę mam 4 dziadków, 8 pradziadków, 16 pra-pradziadków, 32 pra-pra-pradziadków, 64 pra-pra-pra-pradziadków, itd.

Nie będę pisał o każdym z nich, bo mi rodzice tak długo przy kompie nie pozwolą grzebać. Ale szybko zdradzę, kilka ciekawych historii.

Ciotka Mamy – Tia Stella opowiadała kiedyś, jak to jej dziadek był piratem na Morzu Karaibskim. Grabił statki wokoło (jak to? rozumiem grabienie trawy, ale statki?) Zły z niego był rozbójnik. Z tymi wszystkimi skarbami, wujek popłynął do Wielkiej Brytwanny, gdzie przekazał łupy głowie państwa na wyspie, za co został wynagrodzony tytułem szlacheckim Sir.

Popatrz teraz na drzewo! Ojciec pradziadka Wilhelma pochodzi z rodu De Miranda. Jak Mama mówi, to jest ten De Miranda, który walczył o niepodległość Ameryki Pd, w tym Wenezueli. Jak powiem to na podwórku to mi chłopaki nie uwierzą.

Z kolei dziadek prababci Carmen nazywa sie De Sucre i pochodzi na 100% z rodu tego sławnego Sucre, który był prezydentem Boliwii, a wcześniej pomógł wyzwolić Ekwador i Peru i w ogóle kumplował się z Simonem Bolivarem. Wszyscy mówią, że płynnie we mnie błękitna krew, co jest nieprawdą. Po kilkakrotnym skaleczeniu się, wciąż płynie czerwona.

Rodzina Taty to chyba od pokoleń Polacy. Pewnie Lech (przywódca plemiona) to mój dawny krewny, bo Tata bardzo lubi piwo z jego browarów.

Słyszałem, że rodzina pradziadka Bohdana, kilka pokoleń wstecz nazywała się tak samo, jak rodzina pradziadka Stasia. O dziwo (nie wiem dlaczego rodzice zabronili mi wypowidać to słowo) była to ta sama rodzina.

Jestem dumny z mojego drzewa ginekologicznego. Kocham moich rodziców, dziadków, pradziadków i pra-pradziadków bo dzięki nim jestem na tym świecie. Kocham ich bez względu na to kim są, kim byli i co dla świata znaczyli. Kocham ich i już!”