Księga dzieci. Nie bój się być sobą – Osho

Osho-Księga-dzieci

Księga dzieci” jest książką przełomową w moim życiu. Dała mi bowiem nie tylko wyobrażenie tego czym poczęcie, narodziny i najwcześniejsze dzieciństwo może być, ale utwierdziła w przekonaniu o czystości z jaką na świat przychodzi uduchowione dziecię. Oczywiście, to natura nienarodzonego dziecka wybiera gdzie i z kim przyjść na świat. Rodzice w tej materii nie mają wiele do powiedzenia.
Już sam początek rozdziału „Natura dziecka” może powalić z nóg. Tu cytuję:

„Za dzieciństwem tęsknimy przez całe życie. Chcemy doświadczyć tej samej niewinności, tego samego zachwytu wszystkim wokoło. Dla człowieka dorosłego dzieciństwo jest jak dalekie echo lub sen”.

Jak dla mnie te słowa mają sens. Są jak wyciągnięte z głębi mojej podświadomości, której bliżej do Najwyższego Ja (terminologia Huny), aniżeli do egocentrycznej i niebezpiecznej świadomości. Potrafię się z nimi utożsamiać.

Osho w sposób kompeksowy opisuje dzieciństwo, rodzicielstwo, czas bycia dzieckiem, ojcem, matką. Przenosi nas w czasie, tzn od samego początku narodzin do czasu, w którym dzieci zamieniają się w nastolatków i prawie są już osobami dorosłymi.
Dużo miejsca zajmuje Osho wyjaśnianie dziecięcej inteligencji, niewinności, zdolności do zabawy, spontaniczności i naturalności. Dzieci są bardzo blisko najwyższego Ja. Czym są większe, tym ich mózgi są bardziej wyprane i pozbawione możliwości zapamiętania, czym prawdziwe życie jest.
Książka poza opisami, zawiera wiele przykładów z życia wziętych, w tym również liczne wskazówki dla rodziców. Ohso tłumaczy jak najlepiej spełniać rolę rodzica, ażeby dziecku nie zaszkodzić. W tym przypadku autorowi chodził głównie o to, żeby dziecku za bardzo nie przeszkadzać. Żeby dać mu wolną rękę.

Przeprowadziłem małą próbę i poszedłem za radą Osho. Postanowiłem, kosztem własnego dyskomfotu i czasu, dać dzieciakom większą swobodę. I śmiało mogę powiedzieć że to działa. Poprawia się dialog, istnieje większe zrozumienie siebie i własnych potrzeb. Dzieciaki znowu zaczęły używać stwierdzeń typu: „kocham cię” lub „ładnie wyglądasz”. W takich chwilach jestem wniebowzięty. Myślę wtedy, że życie właśnie na tym polega. Na wspólnym przeżywaniu spontanicznych i naturalnych chwil.

Problem z nami polega na tym, że zapominamy o tym co jest dla nas naturalne. Stajemy się kimś, kim wcale nie jesteśmy, albo nie chcielibyśmy być. W tym całym chaosie wszyscy nam coś sugerują: politycy, pracodawcy, lekarze, rodzice, bracia, siostry, znajomi, dalsi znajomi, znajomi z pracy, ludzie w kolejce. To jest organiczna praca, która zamiast nas rozwijać tworzy w nas zmartwienia, brak własnej akceptacji i wiary w siebie. Wszystko po to, aby stworzyć i pięlegnować, pięknie wyglądające ego.

Osho próbujeje narzucać swój tok myślenia, który wcale nie wydaje mi się aż tak kontrowersyjny. Jest jednak w tej książce kilka szokujących fragmentów. Jak chociażby ten który mówi o tym, żeby instytucję rodziny zastąpić życiem w wspólnocie. Osho nie zostawia nas samych z tym zagadnieniem. Umiejętnie przedstawia charakterystykę obydwu wariantów twierdząc przy okazji co jest najlepsze dla każdego dziecka.

W książce możemy przeczytać o fazach rozwoju seksualnego, o warunkowaniu (cokolwiek to znaczy) o wymiarach edukacji, które w liczbie pięciu są wymienione.
O edukacji pisze, że powinna być tym, co pozwoli człowiekowi doświadczyć błogości. miłości, szczęścia, poezji, muzyki i tańca. Można mówić niejako o pewnym uduchowieniu, które doprowadza do rozkwitu i poszerzaniu granic własnej istoty.
Książka nie pozwala nam się nudzić. Wywody przerywane są opowieściami, dykteryjkami i innymi swawolnymi dowcipami.
Jaś wrócił ze szkoły z szerokim uśmiechem na twarzy.

– Wyglądasz na zadowolonego, mój drogi. Lubisz chodzić do szkoły, prawda? – zapytała matka.
– Nie żartuj, mamo – odpowiedział chłopiec. – Nie myl chodzenia do szkoły z powrotem ze szkoły.

Za każdym razem Osho podaje, że najlepszym sposobem na radzenie sobie z wychowaniem jest medytacja. Zachęca do medytowania, twierdząc że to jedyna słuszna droga poznania siebie i własnych możliwości. To oderwanie się od rozumowania, a zarazem rozwijanie zdolności nic nie myślenia. Osho często sugeruje skupianie uwagi na oddechu za pomocą np. Vippasany.
Zachęca do wspólnej medytacji rodziców z dziećmi. O zbawiennych wpływach na jednych i drugich nie muszę chyba tutaj pisać. Autor wyróżnia wiele technik medytacyjnych.
Jedną z moich ulubiony jest technika: hałas, śmiech, cisza, gdzie na początku przez 10 minut dzieci mogą szaleć, skakać, krzyczeć, itp. Następnie przez następne 10 minut dozwolony jest tylko śmiech, ażeby po kolejnych 10 minutach siedzieć lub leżeć w bezruchu skupiając się tylko na oddechu. Udało nam się wykonać wspólną próbę z dzieciakami i rezultat był naprawdę zadziwiający.

Księga dzieci” składa się z licznych pytań zadawanych Osho przez słuchaczy jak np. Jak należy postępowac, by dziecko zachowało spontaniczność?
lub
Martwię się tym, że krzyczę na córkę. Ona czasami mnie denerwuje. Krzyczę, by przestała robić to, co wyprowadza mnie z równowagi. Co mam robić?

Osho nie wstydzi się wspominać o sobie, kiedy był dzieckiem, a później dorastającym chłopcem. Opowiada o tym jaki był w dzieciństwie, na co mógł sobie pozwolić, co było najważniejsze dla niego, jego rodziców, dziadków. Są to bardzo szokujące wspomnienia, które pozwolą nam spojrzeć na własne dzieciństwo, dzieciństwo naszych dzieci, dzieciństwo naszych rodziców i kwestie wychowacze z prawdziwie ludzkiej perspektywy (jeżeli przyjmiemy, że to co ludzkie nadal ma rację bytu).

Osho w swoich opowieściach przeciąga zdania, melancholijnie wydłuża wyrazy. Ten kto notował wtedy jego teksty, nie musiał natrudzić się przy zapisywaniu.
Słowa autora są bardzo dosadne. Na ich bezwględną treść i merytoryczną wartość, ma zapewne wpływ powolność wypowiedzi, które w tym przypadku nie są co prawda slyszalne ludzkim uchem, ale potrafią dotrzeć do naszego serca.
Czytanie tej ksiażki powinno być swoistą kontemplacją. Lektura ta wymaga od nas wyzbycia się pośpiechu, który jest pochodną naszego obecnego życia. Odrobina reflekcji jest tutaj jak najbardziej wskazana, bowiem to ona jest w stanie przybliżyć nas do stanu dziecka. Stanu choć zapomnianego, to wciąż naturalnie porządanego.