Zen w sztuce łucznictwa – Eugen Herrigel

zen-w-sztuce-łucznictwa

Tytuł liczącej niecałe 100 stron książeczki wskazuje, że mamy tutaj do czynienia z opowieścią lub przewodnikiem mówiącym o Zen. Trudno byłoby zaprzeczyć, że tak nie jest. Jednak autor książki mówiąc o sztuce zen, porusza wiele spraw jednocześnie.
Snując bezpośrednie interpretacje, można byłoby bardzo dużo dowiedzieć się o buddyzmie. I to nie jako o religii, ale raczej jako filozofii życia. Można byłoby rzec iż zawarta jest tutaj idea sztuki przewodnictwa duchowego.
Wraz z autorem zamieszkujemy Japonię. Jest to kraj dziwny, którego dziwność stanowi o odmienności w odniesieniu do kultury zachodniej. Ostatnio spotkałem się z opinią, że kraj ten, jest jaki jest, z racji ogromnego wsparcia Stanów Zjednoczonych po wojnie (Amerykanie mieli wyrzuty sumienia po zrzuceniu bomb atomowych). Pytanie, na ile Japończycy potrzebowali wsparcia Amerykanów i jaki stanowiliby naród gdyby nie owa dobroduszność? Na pewno by sobie poradzili. Pewnie byliby mnie kapitalistyczni niż obecnie, ale te dewiacje do niczego w tej chwili nie doprowadzą.

Łucznictwo jako metafora

Sama dyscyplina łucznictwa jest tylko przykładem, swoistą metaforą do tego, aby ukazać istotę sztuki Zen. Zen można równie dobrze odnieść do codziennego życia, profesji, codziennych obowiązków. Osobiście połączyłbym to z tym, czym najprościej byłoby tę sztukę połączyć – z oddechem. Najważniejszą życiową funkcją, o której zapominamy (pozostawiamy ją podświadomości), a szkoda bo poprzez świadome oddychanie, żyłoby nam się lepiej. Ciekawe czy jest coś takiego jak Zen w sztuce oddychania?
Jak słusznie zauważyliście, nie opisuję tutaj fabuły, bo ta niczym oddech Vipassany jest ulotna, łatwo zastępowana, interpretowana.
Książki Herriegela nie powinno czytać się pośpiesznie. Zaleca się usiąść gdzieś wygodnie, najlepiej pod drzewem, aby w zaciszu kontemplować szybko przeczytane stronice. Rozumiem, że nie ta pora, ażeby szaleć po lesie z książką. Dlatego zamiennik w postaci ciepłego łóżka jest jak najbardziej wskazany. Jedna bardzo ważna rzecz – w trakcie czytania książki powinniśmy mieć odrobinę czasu na zastanowienie się, refleksję.

Mistycyzm

Dzięki tej książce objawiła mi się tęsknota za mistycyzmem, z którym być może miałem wiele wspólnego w poprzednim wcieleniu. Obecnie za wszelką cenę próbuję przeskoczyć mur, za którym skrywa się pożądana tajemnica. Znam dokładnie ten mur, wiem z czego są zbudowane i jak ułożone cegły które go tworzą. I tyle razy próbowałem go przeskoczyć. Niestety bezskutecznie (pewnie jest to łatwiejsze niż mi się wydaje). A może wystarczy znaleźć w sobie klucz do furtki, aby bezproblemowo ją otworzyć?
Dzięki książce możemy przekonać się, że Zen w sztuce (łucznictwa) to droga osobistych doświadczeń, która co prawda trudna i czasochłonna, ale do osiągnięcia. Piękno tej książki oddaje poniższy cytat:

„… rozluźnienie fizyczne musi pociągać za sobą rozluźnienie umysłowe i duchowe, dzięki któremu umysł zyskuje nie tylko bystrość, ale i swobodę: bystrość zawdzięcza swobodzie, a swobodę pierwotnej bystrości, różniącej się zasadniczo od wszystkiego, czemu zazwyczaj nadaje się miano bystrości umysłu”

Prawda, że piękny? Jest to fragment tekstu, który bezpośrednio dotyczy zwolnienia cięciwy.

Jak zaznacza autor, celem każdej sztuki Dalekiego Wschodu (w tym i łucznictwo) nie jest ani szeroko rozumiany utylitaryzm, ani osiąganie satysfakcji, lecz ćwiczenie umysłu, które objawia się w „nawiązaniu kontaktu umysłowego z najwyższą rzeczywistością”. Do tego celu potrzebny jest nam master, mistrz, guru, który pomaga nam w obraniu odpowiedniego kierunku.

Zen w sztuce łucznictwa” jest to książka nie tylko dla zodiakalnych strzelców, do których poniekąd się zaliczam, ale dla wszystkich tych, którzy dążą do rozwoju duchowego (bo tym którzy go osiągnęli, nic już nie potrzeba).