About Mr Guru Limited

Posts by Mr Guru Limited:

Giedła Papierów Wartościowych – pralnia brudnych pieniędzy

Dzisiaj natrafiłem na bardzo ciekawy filmik związany z pieniądzem i GPW (Giełda Papierów Wartościowych) i to natknęło mnie żeby rozpocząć nowy dział bloga dotyczący Finansów. Temat kasy, zarabiania, oszczędzania, wygrywania, itp. jest dość powszechny w naszym życiu i dlatego myślę, że nie zabraknie nam tematów do omówienia.
Przedstawiony filmik opowiada w sposób ciekawy i zarazem kontrowersyjny o drukowaniu pieniądza, czyli spadku jego wartości, a także o akcjach i giełdzie papierów wartościowych. Autor po dość długim wyjaśnieniu dochodzi do sedna. Tłumaczy w jaki sposób GPW oraz rynki finansowe zajmują się praniem brudnych pieniędzy.

[youtube id=”htnOHybWp0I”]

Z dystansu – Tony Kaye

detachment

Detachemnt (Z dystansu) – kadr z filmu

Z dystansu” to film, który nie tylko polecić mogę wielbicielom Adriena Brody’iego, ale wszystkim tym którzy chcieliby zobaczyć pełen ciekawych spostrzeżeń, film o normalności. Nie jest to jednak normalność optymistyczna, dlatego że opowiada o ludzkich problemach i cierpieniach.
Tak jak w wielu podobnych filmowych dramatach czy komediach, pewien nauczyciel (wspomniany Adrien) przychodzi na zastępstwo do pewnej „trudnej” szkoły. Można powiedzieć że w pewien niekonwencjonalny sposób wskrzesza ducha wśród młodych. Trudno uwierzyć, że ten przesączony trudną przeszłością i obecnym życiem człowiek, jest dobry dla innych – próbuje im pomóc w pewien sposób.
Niektórych film ten może naprawdę zdołować, ale wielu może pobudzić do myślenia, wskrzesić ducha walki, indywidualizmu, poszukiwania własnego szczęścia.

(więcej…)

Najlepszy na kryzys jest …

kadr-z-filmu-czy-leci-z-nami-pilot

Kadr z filmu: „Czy leci z nami pilot?”

Z uwagi na zmniejszenie liczy zamówień, firma w której pracuje postanowiła wprowadzić plan oszczędnościowy. Rozpoczęto odwoływać szkolenia oraz wyjazdy służbowe – przynajmniej do końca roku. Postanowiono również o zwolnieniu (przynajmniej tymczasowym), kilku pracowników. Wszystko po to, ażeby ciąć koszty.
Nie to mnie jednak dziwi. Kilka dni temu padł jeden z ekspresów do kawy. Ponoć awaria była tak wielka, że musiano go wywieźć do naprawy. Dzisiaj okazało się jednak, że padł drugi i zarazem ostatni ekspres w firmie. Lamentów i komentarzy nie było końca. Czyżby to zbieg okoliczności, a może efekt wprowadzanych oszczędności?
Kiedy dział finansjery wybrał się na kilkugodzinne zebranie, od razu w firmie pojawiły się komentarze: – Zlikwidowali finanse, bo to dział który wydaje najwięcej (opłacając chociażby faktury).
Wyobrazić można sobie scenę, rodem z filmu „Czy leci z nami pilot?”, w której dyrektor przedsiębiorstwa mówi: – Mamy spadek zamówień (cisza na sali), – Musieliśmy zwolnić kilku pracowników (nadal cisza); – Obydwa ekspresy do kawy nie działają (wszyscy krzyczą i wyrywają sobie włosy z głowy).
Wniosek z tego taki: gdy dopadnie Cię kryzys, napij się rumianku.

Samuś by Mua

samuel-beckett

Samuel Beckett

Z racji mojego obecnego stanu ducha, którego w głównej mierze przejmują obecnie „kwestie egzystencjalne, problemy etyczne i poznawcze” postanowiłem asygnować blog pewnym zdjęciem. Przedstawia ono osobę, będącą dla świata (szczególnie tego artystycznego) „osobistością odrębną”. Mowa tutaj o Samuelu Beckettcie, który poza pisaniem, pałał się między innymi teatrem. I to nie byle jakim – bo teatrem absurdu (był jednym z jego założycieli). Nie dziwi zatem fakt, że noblista był przekonany o bezsensowności ludzkiej egzystencji, której wyraz dawał w swojej sztuce.
Publikując to zdjęcie nie hołduję ideałom beckettowskim lecz podkreślam piękno artystyczne wykonanego malowidła. Fotografię wykonałem w 2006 w londyńskim Portobello (Notting Hill). Z przykrością dodam jednak, że godnie spoglądającego na uliczników Becketta „zlikwidowano” w marcu 2010.
Piękna całemu malowidłu dodawała rozpadająca się ściana, która nieruszana przez wiele lat, „łuszczyła” się jak skóra samego pisarza.
Dla niektórych artystów jak chociażby Margherity Lazzati, ściana była miejscem kultu i częstych pielgrzymek.

Los Pollos

los-pollos-hermanos

„Chciałbym nabyć następujące ilości kurczaka” – tak zaczyna się list, który piszę właśnie do znajomej z pracy, której to mąż prowadzi sprzedaż „ekologicznych” kurczaków.
Nad tytułem wiadomości nie musiałem się długo zastanawiać. Natchnienie zaczerpnęło błyskawiczną inspirację z serialu, jaki ostatnimi czasy oglądam z Mane. A mowa tutaj o Breaking Bad. W dzisiejszym odcinku meksykańscy bracia dostali wiadomość sms z napisem „POLLOS” (tłum. hiszp. kurczaki). Nie powiem co oznacza owe pollos, gdyby ktokolwiek z Was miar zamiar oglądać ten serial. Gorąco polecam serial no i swojskiekurczaki.pl

Pszczółka Maja?

pszczółka-maja

Dzisiaj pani przedszkolanka powiedziała coś do Mane i zakończyła zdanie wyrazem „maja”. Wzbudziło to następujące zastanowienie: „Czyżby Gabi musiała oddać książkę jaką pożyczyła przed świętami? Ale przecież ta książka z przedszkola jest o Śwince Pepie a nie Pszczółce Mai”.
Jak się okazało pytanie brzmiało „Czy Gabi przyjdzie do przedszkola drugiego maja?”

Jakby tu zarobić?

Nie tak dawno, Gabi i Super Julek zastanawiali się jakby tutaj zarobić. Oczywiście padło stwierdzenie, że mogliby dostawać kasę za wykonywanie rzeczy należących do ich obowiazków co przyjąłem z niesmakiem. Wszystko po to, aby uzbierać na kompa, dzięki któremu Julian mógłby katować Minecrafta (i siebie na dodatek).
Oto niektóre pomysły (w nawiasie pomysłodawca):

  • malowidła (Julek),
  • sprzedaż pysznych kanapek taty (Julek),
  • jedzenie na kucykach (Gabi),
  • jedzenie na osiołkach (Gabi),
  • Julek uczy tańca (Julek),
  • jedzenie ogórków (Gabi),
  • latanie na ptakach (Gabi),
  • zbieranie kwiatków na sprzedaż (Julek),
  • zbieranie ślimaków (ja),
  • zbieranie kasztanów (ja),
  • występy teatralne (Julek), Gabi w roli dzika (Gabi),
  • na ulicy, Julek gra na gitarze (Julek),

Jak widać, pomysły różnorodne ze wskazaniem na jedzenie (w przypadku Gabi), sztukę (Super Julka) i zbieractwo (moim). Ostatecznie poszliśmy zbierać śmieci z ulicy. Udało nam się zapełnić cały, czarny, wielki wór. Kasa, bez żadnych sprzeciwów, została wypłacona z kilkudniowym opóźnieniem.
Na akcji skorzystały i dzieciaki i środowisko.

Pod kopułą – Stephen King

pod_kopula

Książka „Pod Kopułą” trafiła do mnie przed świętami bożonarodzeniowymi, całkowicie przypadkowo. Padło wtedy zapytanie: Chcesz? I kiedy wziąłem do ręki to prawie tysiącstronicowe dzieło i od razu odpowiedziałem: Chcę! Taka niespodzianka literacka nie zdarza się często. I mimo tego, że spora liczba książek czeka z utęsknieniem na swoją kolej, bez żadnych skrupułów zacząłem czytać właśnie tę. Nie jestem maniakiem literatury Kinga, tak jak chociażby mój przyjaciel Zuli, który w swojej biblioteczce ma przeczytane wszystkie jego (czytaj Kinga) powieści. Wolę klimat bardziej lekki, stroniący raczej od krwi i śmierci. No ale zacząłem czytać i nie przestałem, dopóki całej ksiażki nie przeczytałem.

Co świadczy o tym, że King to King

Mimo nadmiaru obowiązków z książką uwinąłem się dość szybko i muszę powiedzieć jedno: Stephen zasłużył na to, aby posługiwać się swoim nazwiskiem w pełni.
Pierwszym spostrzeżeniem jakie nasuwa się podczas czytania tej ksiażki to prostota z jaką pisarz uśmiercał swoich bohaterów. Inną rzeczą charakterystyczną dla Kinga jest to, że do końca książki potrafił utrzymać mnie w napięciu. Trudno było mi przewidzieć zakończenie. Z książką tak jak z filmem – na początku wydaje się atrakcyjna, bo jest tyle alternatywnych możliwości zakończenia. Czym bliżej końca, tym bardziej zawęża się pole manipulacji akcją, przedstawienia alternatywnych rozwiązań. Poza przeczuciem tego, że główni bohaterowie raczej nie zostaną uśmierceni, tak naprawdę trudno było mi przewidzieć zakończenie.

(więcej…)

WP Radio
WP Radio
OFFLINE LIVE