Było sobie kłamstwo – Ricky Gervais

Było sobie kłamstwo - film Gervaisa

Było sobie kłamstwo / The Invention of Lying

Mało jest filmów, które poruszają nowe, niezbadane do tej pory tematy. W dobie hollywodzkiego chłamu, patetycznej kinematografii w polskim wykonaniu oraz serialowej powszechności, trudno jest znaleźć cokolwiek ciekawego. Film wyreżyserowany przez Rickiego Gervisa jest jak przebiśnieg, który przebija się przez śnieżną pokrywę „nijakości”. Po pierwsze musimy sobie jasno powiedzieć: to nie jest komedia. Nie dajcie się nabrać na opisy w portalach filmowych. Jest to raczej dramat z elementami komedii. Ale jeżeli ktoś się jednak upiera że to komedia to jest to faktycznie śmieczny film dla kogoś kto rozumie sarkastyczny humor (film jest nim tutaj przepełniony).

Idea filmu jest genialna w swojej prostocie. Wyobraź sobie świat, w którym wszyscy mówią sobie prawdę, wszyscy są ze sobą szczerzy do bólu. Wyobraź sobie, że idziesz na randkę a dziewczyna mówi Tobie wprost, że jesteś nieudacznikiem i żebyś nie robił sobie nadziei bo i tak nie masz u niej żadnych szans. Albo idziesz do banku gdzie pracownik mówi, że system bankowy właśnie siadł, ale możesz wypłacić swoje pieniądze w ilości jaką zechcesz, bo pracownik wierzy, że właśnie taka znajduje się na Twoim koncie. Właśnie w takiej sytuacji zastajemy głównego bohatera Marka, którego gra wspomniany wcześniej Gervis (napisał on również scenariusz do tego filmu). W głowie bohatera powstaje pierwsze kłamstwo. Wspomniana postać odkrywa, że może kłamać i dzięki temu może mieć wszystko co zechce – spełniać swoje marzenia.

Widzimy jak świat wogół Marka zmienia się z szarego i smutnego, na kolorowy, pełen radości i nadziei. Film porusza wiele ważnych wątków jak m.in. przyjaźni, szczerości, moralności, wiary. Ten ostatni temat – w kontekście tego filmu – jest drążony na wielu stronach internetowych. W takim właśnie prostym przekazie objawia się nasz religijny fanatyzm. Jest naprawdę wielu Polaków, którzy są zbulwersowani tym w jaki sposób film traktuje tutaj kwestię wiary. Ale po pierwsze nie ona jest tutaj najistotniejsza, a po drugie – przecież każdy może mieć jej własną interpretację.

W każdym bądź razie, polecam ten film na niedzielne popołudnie. Jest to kino raczej szokujące niż trudne w odbiorze. No i pozostawia wiele do myślenia. Odrobina refleksji nad tematami poruszanymi w filmie dobrze nam zrobi.

Tytuł oryginału: The Invention of Lying (2009); 1 godz. 40 min.