Projekt Przeprowadzka

przeprowadzka

Projekt przeprowadzka, jest pierwszym projektem przynależącym do katergorii projektów  tzw. kategorii „życiowej”. Każdy z nas, prywatnie ma sporo różnorakich projektów. Weźmy chociażby zakup samochodu, narodziny dziecka czy rodzinną wycieczkę zagraniczną.
Projekt, o którym wspomniałem w pierwszym zdaniu jest dość prosty w swojej złożoności. Mamy tutaj określony zakres projektowy (1) – w tym przypadku jest to czynność przenosin z punktu A do punktu B i C. Nie, to nie pomyłka „i C”. Proszę nie regulować monitorów. Opowiem Wam o tym kiedyś – jak dotrzemy Wszyscy do odpowiedniego momentu. Obiecuję!
Pośrednio, od jakiegoś czasu myśleliśmy bardzo poważnie na temat przeprowadzki. Rozmawialiśmy na ten temat bardzo intensywnie. Pewnie nie raz słyszeliście, że jakaś tam strona rządowa twardo negocjowała warunki jakiegoś porozumienia. Jakie tam twarde negocjacje? Czysta ściema medialna. To pestka w porównaniu z partnerskimi pertraktacjami jakim musieliśmy stawić czoła.

Niemalże każda kwestia musiała być należycie obgadana. Czas leciał, a my ślizgaliśmy się mozolnie z jednego miesiąca na drugi. Aż tu pewnego dnia dzwoni do mnie mój landlord – niejaki pan J. i pyta czy nie moglibyśmy się wyprowadzić na początku listopada.
No to pomyślałem, że pewnie jakieś tam siły, czy to anioły w niebie wpółwesoło z diabłami w piekle, zgadały się i dopełniły dzieła. Oczywiście bez zastanowienia wyraziłem zgodę. Dobra, nie będę przesładzał z komunikatem. Faktycznie to cała ta rozmowa telefoniczna była wypowiedzeniem najmu (ponad miesięcznym). Wszystko w należytym porządku. Nie trzeba angażować w to CBŚ.
Od teraz rozpoczynamy realizację naszego projektu. To, że nie znamy jeszcze punktów docelowych naszego zamieszkania, generuje niewiadomą dotyczącą również naszego budżetu (2) na przeprowadzkę. Pewne drobne oszczędności, plus nieruszane od samego początku istnienia 500+ powinny podołać wymaganiom rynkowym. Mówimy tutaj o wynajmie dwóch mieszkań w Poznaniu, w okolicy, która za bardzo nie oddali nas zarówno od szkoły Super Julka i przedszkola Gabi. Dodatkowo poza kwotą najmu, dojdą jeszcze czynsze, które z reguły płatne są tak samo jak kwoty najmu – z góry. Do tego jeszcze kaucje stanowiące równowartości czynszów i nie daj boże opłaty manipulacyjne za złodziejskie poczynania agencji nieruchomości.
No i ostatni z trzech elementów naszego przeprowadzkowego projektu to …? No właśnie co? Tak, większość z Was zgadła: ściśle określony harmonogram (3).

trojkat-projketowy

Złoty trójką projektowy – tzw. trókąt ograniczeń

Wiemy, że 2 listopad to dzień, w którym najprawdopodobniej będziemy musieli zdać obecnie zamieszkiwane mieszkanie. Doprowadzenie do stanu, w którym mieszkanie będzie mogło być oddane nie powinno stworzyć większych problemów. Ściśle określony dzień przeprowadzki, stanowi bardzo silny kamień milowy. Jest to dzień, w którym tak naprawdę ruszy się cała energia przeprowadzki. Wielu wybrańców będzie miało okazję uczestniczyć w tym przedsięwzięciu.
Pozostaje jeszcze pakowanie, które praktycznie idzie powoli do przodu od jakiś dwóch tygodni. Co mnie jedynie niepokoi, to mały wybór mieszkań dostępnych w określonej lokalizacji Poznania. Mam nadzieję, że w pierwszej połowie października rynek nieruchomości, odetchnie troszeczkę po masowym nalocie studentów. Wtedy nasze szanse znalezienia przyjaznych i w miarę ekonomicznych mieszkań znacznie wzrosną.
Ten weekend pozostaje nam spędzić na pakowaniu, no i bieżącym śledzeniu sytuacji na rynku. W ostatni weekend podjęliśmy bardzo ważną i strategiczną decyzję o ewentualnym poszerzeniem obszaru geograficznego poza Winogrady,
Na bieżąco będę Was informował o postępach naszego Projektu Przeprowadzka.

gantt-przeprowadzki

Harmonogram przeprowadzki – tzw. gantt chart

 

Wybiła godzina Zero!

Jest 19 styczeń 2017. Opisuję to wydarzenie z perspektywy kilkunastu tygodni i może mnie pamięć zawodzić. Chociaż cały ten ogrom tych wspaniałych chwil pozostanie w mej pamięci do końca życia.
Przeprowadzkę zaplanowaliśmy na 29 października 2016. To była sobota (jak to mówi Gabrielińci: Sobota urodziny Kota! 🙂 Zaprosiłem do przeprowadzki znacznie większą liczbę „ludzi”, niż to zawsze miało miejsce. Znoszenie i wnoszenie ciężarów na wysokie piętra należy do mozolnej i ciężkiej pracy. Pamiętam jak się wprowadzaliśmy na Czaplę. Było to dokładnie 6 lat temu. Czterech chłopa nas wtedy było. Przez lata, kiedy mnie spotykali, nie omieszkiwali mi tej przeprowadzki wypominać 🙂 Zapewnie przez te wszystkie lata kojarzyłem im się głównie z bólem mięśni. To była prawdziwa męczarnia. Jedna z najtrudniejszych!
Przy tej ostatniej przeprowadzce padło pytanie, zapewne zadane przez Małego: Hązlik, która to przeprowadzka w Twoim życiu? Właściwie to nie wiem czy jest się czym chwalić właściwie. Zacząłem liczyć te wszystkie moje movimienta, gdzie ruszałem dupsko z całym moim życiowym dobytkiem i naliczyłem, że było ich wszystkich 23 razy*. Kiedyś napiszę na ten temat książkę. Niech Super Julek wie, że przez kilka tygodni mieszkał w karawanie, że jego mądry tatuś musiał rzucać akurat robotę, wtedy kiedy landlord wypowiadał mu najem. Czy robi się takie rzeczy rodzinie spodziewającej się dziecka? Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Moje życiowe motto brzmi bowiem: Jak coś tracimy, to znaczy że coś lepszego nadchodzi! 🙂

Zdawałem sobie też sprawę, że sporo ludzi może wyjechać z Poznania na długi świąteczny weekend. No ale doświadczenie project managerskie jednak i w tym przypadku okazało się być przydatne. Bodajże na dziewiątą ustawiłem ekipę, a na godzinę później umówiony byłem z przewoźnikiem. W ogóle to jaja z nim były bo oczywiście zamawianie transportu do przeprowadzki zostawiłem sobie na sam koniec. Wypadło na piątek. Godzina też była dość późna, bo późno wróciłem od babci, do której zawoziłem wtedy moje Monionios.
Przedzwoniłem z piętnastu i albo nie pracowali, albo mogli być później, albo stawka sprawiała że moje oczęta płakały. Trafiłem na gostka, który rozmawiając ze mną słuchał płyty z nagraniem swojego dziecka, beztrosko dającego swój radosny koncert. Prawie dobiliśmy targu, po czym powiedziałem, że potrzebuję czasu na zastanowienie. Czas na zastanawianie, przeznaczyłem na dalsze obdzwanianie, Wykończony postanowiłem spróbować jeszcze raz. To już ostatni. Trafiłem na tego samego gościa, któremu miałem wcześniej potwierdzić swoje zainteresowanie ofertą. Gostek stwierdził, że mu nie zaufałem w pierwszej kolejności i naiwnie postanowiłem szukać dalej. Po czym obniżył mi cenę za transport i powiedział, że jego znajomy czy nawet brat, pojawi się u mnie na drugi dzień.
Wcześnie rano, zaczęła pojawiać się ekipa. Coraz więcej telefonów informujących o przybyciu. Byłem w ciężkim szoku. Przychodzili jedni, drudzy, trzeci, czwarci, i tak dalej i tak dalej. Na koniec straciłem rachubę w liczeniu.

przeprowadzka u Mr Guru Limited

Brooklyn Gangstas

Zniesienie całego dobytku, z takim zespołem było czystą przyjemnością. Każdy pracował bardzo ciężko. Był niezwykle zaangażowany i sfokusowany na robocie. Każdy prawił sobie komplementy, żartował z sytuacji i uśmiechał się do siebie. Część prac wymagała manualnego sterowania, bo nie wszystkie kartony były poopisywane co gdzie jedzie. Tego już nie mieliśmy czasu zrobić, kładąc się spać o 2 -iej w nocy. Niczym dyrygent, wskazywałem gdzie co ma iść i w jakiej kolejności.
Nadjęchał kierowca. Młody i energiczny jegomość wyszedł z fury, otworzył tył naczepy, założył rękawiczki i od razu wziął się do roboty. Charował z nami równo, co mnie bardzo ucieszyło, bo takiego pomocnika wtedy się nie spodziewałem.
W pierwszej turze pojechaliśmy do wierzowca, czyli do mojego miejsca.
Tutaj chyba należy się Wam wytłumaczenie. Po pierwszej turze nastąpi bowiem druga tura, która prowadzić będzie do zupełnie innego miejsca. Nie chciałbym psuć klimatu tego fajnego projektu i mówić o mojej związkowej  separacji. Otrzymana rada nieznajome z Szeląga, okazała się bowiem spełnieniem……

Spotkanie z nieznajomymi na Szelągu

Mane pozostała na miejscu, a ja z ekipą wybraliśmy się na rozładunek. Na miejscu doszło do naturalnego podziału na ekipy. Była ta przy ciężarówce, która jak się okazało znała przypadkowo kierowcę. Była również i ta która ładowała do wind i przewoziła. No i ta ostatnia na górze – najliczniejsza, która przenosiła wszystko i układała w mieszkaniu. Poszło bardzo sprawnie. W trakcie wprowadzki, otrzymałem telefon, że kolejny pomocnik pojawił się na Czapli.
Teraz to chyba już wszyscy są na miejscu, żeby osobiście im podziękować. Panie i Panowie, za pomoc przy przeprowadzce, która szczyciła się bardzo pozytywną atmosferą podziękować raczę tym oto osobą:
– Łucji, która dzielnie pomagała i dodatkowo równie dzielnie znosiła nieobecność Gaby),
– Agnieszce, naszej kochanej sąsiadce,
– Dorocie
– Gosi
– Magdzie, tej od Księgowego 🙂
– Marcie

– Brajanowi
– Bratu Księgarzowi
– Janowi
– Łysemu
– Kubie
– Małemu
– Matiemu – mojemu Primowi
no i Tomkowi, który także znalazł dla nas czas.
D Z I Ę K U J Ę ! ! !

przeprowadzka u Mr Guru Limited

Przeprowadzkowe uśmiechy

Druga tura była tak szybka, że nawet nie wiem kiedy minęła. To był moment. Mały pstryk (!) palcami i zrobione. Dodatkowa moc unosiła wszystkich w energicznym tańcu przeprowadzki. Ten dzień był bardzo trudnym, sentymentalnym dniem. I to dzięki tak wspaniałej przeprowadzkowej ekipie udało się go przeżyć w prawdziwym szczęściu. Szczęście to są właśnie te chwile, które w radości przeżywam z tymi, których kocham najbardziej 🙂