Rio Anaconda – Wojciech Cejrowski

Rio Anaconda - Wociech Cejrowski

Rio Anaconda – Wociech Cejrowski

Gdyby nie to, że książkę otrzymałem w prezencie, na pewno bym jej nie przeczytał. Po pierwsze niechęć do prawie wszystkiego czym zachwyca się prawie cała populacja, po drugie brak jako takiej sympatii do autora książki – pana Cejrowskiego.
Zacznę od tego, że właśnie ta książka (jak i kilka filmów reportażowych, a także krótkich wstawek radiowych) zmieniła diametralnie mój stosunek do pana podróżnika – na lepszy.
Będąc wciąż jeszcze pod wpływem książki Jacka Pałkiewicza, postanowiłem (mimo tego, że wciąż dość sporo książek czeka na przeczytanie w mojej biblioteczce) dać pierwszeństwo „Rio Anacondzie„. Dodatkowym bodźcem, który „zmusił mnie” po sięgnięcie po książkę był podejmowany przez autora temat, czyli Indianie Amazonii.

Podróż z członkiem Royal Geographical Society

jest niezwykle barwna w opisach. Ma się wrażenie, że bierzemy udział w całej tej wyprawie. Zaskakuje bardzo bogata wiedza na poruszane tematy, zaś ich prezentacja jest dokładna i bezpośrednia (tak jakbyśmy byli tam właśnie teraz).
W książce urzekają sytuacje zabawne oraz te przepełnione grozą, wymagające nie tylko pełnego poświęcenia, ale i odwagi. Cejrowski staje w obliczu życia, które jest zupełną przeciwnością tego z jakim prezentował się do tej pory w mediach (np. WC Kwadrans). Wydaje się, że są to dwie zupełnie inne osoby.

Jeżeli chodzi o tematy związane z antropologią, a szczególnie szamanizmem (i sam kontakt z szamanami), podróżnik stał się dla mnie swego rodzaju guru. Być może dlatego, że do tej pory nie miałem kontaktu z kimś równie doświadczonym.
Ta pozycja książkowa była dopełnieniem filmików jakie miałem okazję zobaczyć z W. Cejrowskim opowiadającym o życiu w Wenezueli. Dla żądnych przygód, książka ta jest godna polecenia.