Only by the night – Kings of Leon
Jest to recenzja – opowieść o chłopakach, którzy w swoich cudownych kowbojkach muzę dobrą dla ucha tworzą. Kings of Leon „Królowie Leon” – to rodzinny interes (3 braci i kuzyn), który swoją nazwę zawdzięcza ojcu i dziadkowi o imieniu Leon. Do tej pory Leonsi byli dla mnie tacy sobie. Obiło mi się kilka nagrań z wcześniejszych albumów. Nigdy nie zapałałem jednak miłością dla Amerykanów z Tenneesssseeeeessee (uff co za nazwa). Gdyby nie utwór wprowadzający „Closer” pewnie i tym razem przeszliby koło mnie bokiem. Eksperymentatorskie dźwięki w części przypominające mi REM z utworem Leave, czy nawet chłopaków z Interpola. Umm, może się mylę, ale takie mam właśnie odczucie. W pierwszym utworze dużo efektów syntezatorowych i elektronicznych i ten dźwięk gitarowego „gazowania”. Specjaliści uszeregowali utwór jako wczesny rock progresywny i rock neo-psychodeliczny. Niewątpliwie utwór 5-cio gwiazdkowy.