Wielkanoc, okresem wielkiego Zmartwychstania

palędzie kościelne

Kączący się weekend był wyprawą do moich wspomnień z dzieciństwa, do wspomnień o ciszy i spokoju. To był również powrót do tego co naturalne. Tak zwane nic nierobienie bo o nim tutaj mowa, jest bowiem naturalnym antidodum na codzienny zapieprz.
To był kompletny restart baterii. Jak to się wszystko ładnie złożyło: kilka wolnych dni, czas spędzony z rodziną, Mercury Retrograde, ogromna chęć rozpoczęcia wielkich zmian osobowościowych, to również początek zapowiedzi prawie trzyletniej wyprawy, o której wkrótce na łamach tego bloga więcej.
Można powiedzieć, że tak jak Śmingus oczyszcza z jesienno – zimowych grzeszków, tak i Zmartwychstanie spowodowało moje całościowe odrodzenie. Wszechświat jest cudowny, kiedy umysł nie musi zastanawiać się nad czymś takim. Objawienie tego następuje samoistnie i człowiek nie musi zaprzątać sobie głowy takimi ograniczeniami. Wejście w najodleglejsze zakamarki własnej natury, poznanie duchowej przynależności, świadomy i głęboki oddech życia, to jest owoc moich przeżyć, z kilku ostatnich dni.
Nie piszę o „ostatnim” weekendzie, gdyż nie jest to list pożegnalny 🙂

(więcej…)

Jajko czy kura? Co było pierwsze?

jajko czy kura

Prawda, że świetnie trafilem z tym pytaniem? Jest jak znalazł, w tym pięknym okresie wielkanocnym. Zapewniam, że to czysty spontan.

Wielu z nas zastanawia się, co było pierwsze: jajko czy kura? Naukowcy już dowiedli, że to kura. Jacy oni są mądrzy. Łał! Czy mają rację? Myślę, że każda racja jest prawdziwa. Jeżeli w nią wierzysz to musi być prawdzia, co nie?

Kładę się spać, popijając rumianek z miodkiem. Przede mną deska do prasowania. Nagle nachodzi mnie pytanie, co było pierwsze: deska do prasowania, czy deska windserfingowa? Wie ktoś?

Widzę, że moja podświadomość budzi się z zimowo – życiowego marazmu i wyszeptuje mi bardzo ciekawe rzeczy.

Kooperatywa przygotowuje się do wiosny

o mojej kooperatywie

O mojej kooperatywie – tytuł zmieniony na obecny. W tle audycja Bugalskiego dedykowana Młynarskiemu.

Dzisiaj (czyli faktycznie wczoraj) było niezwykłym dniem. Z uwagi na późną porę zakończenia firmowego szkolenia, na zebranie zarządku Poznańskiej Kooperatywy Spożywczej wybrałem się spóźniony. Trzeba tutaj wyjaśnić, że owo spóźnienie w przeliczeniu na popularną jednostkę czasu wynosiło około 60 minut.

Latynowski styl rzec można. Spóźnianie weszło mi wszak w krew. Wszyscy, którzy znają mnie dość dobrze wiedzą, że jest to umiejętność, którą ostatnimi laty pieczołowicie pielęgnuję. No ale pomówmy na serio.

Miałem wybór. Mogłem jechać od razu do domu. Dzień był naaaaprawdę dłuuuuuugi i byłem fizycznie i psychicznie wykończony! Coś mi jednak podpowiadało, że muszę wybrać się do centrum i wziąć udział w spotkaniu. Może nie jestem za bardzo aktywny w operacyjnej części całego przedsięwzięcia, ale za to próbuję angażować się w bardziej kreatywną formę uczestnictwa w tymże projekcie. Jest to dla mnie rzecz nie tylko ekscytująca, ale przynosząca spokój ducha. Czuję, że mogę w jakimś stopniu wypełnić misję swojego życia.

(więcej…)

Rozliczenie z rokiem 2016, motywacją do działania

stained heart

Właściwie nie miało być w tym roku żadnych podsumowań. Jednak potrzebę rozliczenia się z przeszłością mam tak wielką, że bez tego nie ruszę dalej. Muszę to zrobić ażeby iść do przodu. Z impetem uderzyć w słabości, z mocą powitać zrealizowane cele (zarówno te małe i krótkoterminowe, jak i projekty można rzec długodystansowe – tzw. życiowe). Że też musiało trafić akurat na Was. Zostaniecie wciągnięci w misterny plan zniewolenia. Nic jednak nie ma za darmo. Efektem ubocznym będzie uczestnictwo w fazie duchowego rozwoju – własnego również rzec jasna.
Jak widać każdy może na tym skorzystać. Ale first thing first.
Poprzedni rok był dla mnie bardzo specyficzny. Życie nabrało szybkiego tempa, przy akompaniamencie bardzo wielu poważnych zmian.

(więcej…)

Julia Marcell w Blue Nocie

julia marcell

Julia Marcell

Zdarza się Wam przeżyć niezwykłą historię życia? Taką, na którą czekaliście bardzo długo i którą na pewno wspominać będziecie jeszcze przez długi czas? Ja taką historię przeżyłem niedawno. Ale first things first!
Musiało minąć kilka długich miesięcy, żeby wreszcie kalendarz wskazał dzień 16 grudnia. Po szczególnie uciążliwym tygodniu (zagraniczne wojaże), wreszcie nadszedł piątek. Dzień od samego rana ciągnął się jak flaki z olejem, ale czym bliżej 19-stej, tym tempo przyspieszało. Miałem jeszcze tyle do zrobienia. W pewnym momencie stanąłem i powiedziałem sobie wprost: STOP! Nie wyrobię się w czasie. Nie dam rady dotrzeć na koncert na czas. Zaciągnąłem ręczny!

Wszedłem do windy, którą akurat zjeżdżała starsza pani. Po grzecznościowym Dobry Wieczór nastąpiła niespokojna cisza. Spojrzałemu ukradkiem w stronę staruszki, która tylko czekała na ten ruch.
– Właśnie idę na spacerek! – zagadała kobicinka.
– Pogoda idealnie się do tego nadaje – odrzekłem.
Kolejna cisza trwała już zdecydowanie krócej. Nie chcąc być nietowarzyski podzieliłem się swoimi planami na wieczór. Oj, widać, że temat chwycił, bo od razu usłyszałem pytanie, czyj to koncert.
– Jaki to jest rodzaj muzyki? – zapytała towarzyszka zjazdu (windowego).
– Alternatywny rodzaj popu!

(więcej…)

Projekt Przeprowadzka

przeprowadzka

Projekt przeprowadzka, jest pierwszym projektem przynależącym do katergorii projektów  tzw. kategorii „życiowej”. Każdy z nas, prywatnie ma sporo różnorakich projektów. Weźmy chociażby zakup samochodu, narodziny dziecka czy rodzinną wycieczkę zagraniczną.
Projekt, o którym wspomniałem w pierwszym zdaniu jest dość prosty w swojej złożoności. Mamy tutaj określony zakres projektowy (1) – w tym przypadku jest to czynność przenosin z punktu A do punktu B i C. Nie, to nie pomyłka „i C”. Proszę nie regulować monitorów. Opowiem Wam o tym kiedyś – jak dotrzemy Wszyscy do odpowiedniego momentu. Obiecuję!
Pośrednio, od jakiegoś czasu myśleliśmy bardzo poważnie na temat przeprowadzki. Rozmawialiśmy na ten temat bardzo intensywnie. Pewnie nie raz słyszeliście, że jakaś tam strona rządowa twardo negocjowała warunki jakiegoś porozumienia. Jakie tam twarde negocjacje? Czysta ściema medialna. To pestka w porównaniu z partnerskimi pertraktacjami jakim musieliśmy stawić czoła.

(więcej…)

Czym jest Merkury Retrograde i jak go przetrwać?

merkury retrograde

Niesiony ideą posłannictwa, postanowiłem wreszcie napisać na temat nietypowego zjawiska, które ukrywa się pod dziwnie brzmiącą nazwą. Że co? Merkury retroglejt, czy jak mu tam? Pewnie nie raz usłyszeliście ode mnie to stwierdzenie: – O rzesz, trzeba uważać bo znowu Merkury retrograde? Niektórzy z grzeczności zapytają, co to znaczy. Inni pomyślą: – Ten to ma w głowie nasrane. Jeszcze inni otoczą się skorupą nazywaną: mam to w d…. i postanawiają, że raczej dzisiaj już z żadnej skorupy wychodzić nie będą.

Jest jednak coraz liczniejsza grupa ludzi, których zaczyna to interesować. Zagadnienie to inaczej zwane ruchem wstecznym (retrogradacja) jest w obecnych czasach najpopularniejszym i najbardziej tajemniczym zagadnieniem związanym z astrologią. W przeciwieństwie do pozostałych zjawisk kosmicznych, retrogradacja ma wpływ niemalże na wszystkich żyjących i być może to sprzyja jej sławie. Poza tym zawsze dotyczy podobnych aspektów i z góry wiadomo kiedy nastąpi.  Mieć świadomość, że coś w pewnych krótkich okresach naszego życia idzie nie po naszej myśli i nie połączyć tego z akurat mającym miejsce cofaniem się Merkurego, jest czystą ignorancją. Oczywiście nie zawsze stanowi to punkt odniesienia, ale w sporej większości jest wzorcem, który lepiej zrozumiany, może przynieść nam sporo dobrego.

(więcej…)

Baranowska i Cegła – piękne połączenie

Kontynuując tematykę weselną chciałbym przedstawić niecodzienne wydarzenie, które odbyło się niedawno i które pośrednio wspominam dzisiaj, częstując dzieci weselnym smakołykiem.

Baranowska i Cegła, bo tak nazywali się państwo młodzi jeszcze przed ślubem, całą swoją weselno-ślubną przygodę, postanowili ubarwić tym oto fajnym logiem:

baranowska-i-cegła

© Baranowska i Cegła

Każdy uczestnik wesela otrzymał od nowożeńców własnoręcznie upieczone ciacho, w postaci owcy w cegły. Szkoda, że nie zrobiłem zdjęcia. Kiedy wpadłem na ten pomysł ciacho już ginęło w gębach Ciasteczkowych Potworów. Proszę posłuchać – oto jest jeden z nich:

A później było już tylko lepiej:

*coś tam, coś tam – znaczy P.S.

Nowożeńcom życzę jeszcze raz wszystkiego najlepszego!

(już niedługo kulisy powstania tego fragmentu :))

WP Radio
WP Radio
OFFLINE LIVE